Przejdź do zawartości

Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Dwunasta/Rozdział XXVII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Augustyn z Hippony
Tytuł Wyznania
Część Księga Dwunasta
Rozdział Rozdział XXVII
Wydawca Piotr Franciszek Pękalski
Data wyd. 1847
Druk Drukarnia Uniwersytecka
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Piotr Franciszek Pękalski
Tytuł orygin. Confessiones
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga Dwunasta
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ROZDZIAŁ XXVII.
Pismo św. obfituje w sensa.

Jak bowiem źródło obfitsze jest w małém miejscu wytryśnienia swego, i wielu strumieniom dostarcza płynu do długiego ich biegu, aniżeli którykolwiek z tych strumyków, który od tego źródła pochodzi, i wiele miejsc przebiega, tak niemniéj to opowiadanie, w którém słudzy twoi taką obfitość mowy czerpać mieli, z małego słów okresu wypływa obfity zdrój czystéj prawdy, z którego sobie każdy prawdziwość rzeczy, ile może: jeden tę drugi owę, przez długie wykładów krążenie do celu nawodzi.
Są, którzy czytają lub słyszą te słowa w piérwszym wiérszu umieszczone, i wyobrażają sobie Boga jako człowieka, albo jako wielką istotę materyjalną, niezmierną władzą obdarzoną, która niesłychanie nagłą wolą pobudzona, okrom siebie, jakby w odległéj przestrzeni stworzyła niebo i ziemię, te dwa niezmierne ciała, jedno wysoko drugie nisko, obejmujące w sobie wszystkie rzeczy. A kiedy słyszą te słowa: „Bóg rzekł: niech się to stanie, i to się stało wyobrażają sobie słowa, jakby się poczęły i skończyły, które zabrzmiały i w czasie przeminęły, a zaledwo że ich brzmienie się skończyło od razu wymieniona istota swój byt zaczynała; i tym podobne inne wyrazy Pisma ś. wedle słabości swego pojęcia rozumieją. Jeszcze oni są jako małe dzieci, dla których pismo słów swoich nakłania aż do ich niskości, a słabość ich do macierzystego łona swojego przytula; przez co gruntuje się w ich sercach wiara zbawienna, zapewniając ich, że Bóg stworzył wszystkie istoty, których podziwiająca rozmaitość ich zmysły uderza. Lecz, jeżeli który z tych wychowańców, pogardzając prostotą słowa Bożego, z téj macierzystéj kolébki dumném niedołęztwem wzniesiony, wychyla się: niestety? spadnie biédny na ziemię! Spojrzyj Panie okiem litości na to małe pisklę, aby drogą przechodzący nie zadeptali tego jeszcze piérzem nauki nieporosłego pisklęcia, i poślij anioła twojego, aby je zaniósł na gniazdo, by żyło i w niém zostawało póki latać nie zacznie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Augustyn z Hippony i tłumacza: Piotr Franciszek Pękalski.