Wyga/Człowiek z drugiego brzegu/IV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jack London
Tytuł Wyga
Podtytuł Kurzawa Bellew
Wydawca E. Wende i Spółka
Data wyd. 1925
Druk Zakł. Graficzne „Drukarnia Bankowa”
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jerzy Bandrowski
Tytuł orygin. Smoke Bellew
Alaska Kid
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


IV

W trzy godziny po zapadnięciu ciemności trup, Kurzawa i ludzie, którzy go ujęli, przybyli do Dwóch Chat. Przy świetle gwiazd Kurzawa zauważył z jaki tuzin, a może i więcej, świeżo zbudowanych chat, okalających starą chałupę, stojącą na równinie, niedaleko brzegu rzeki. Wpchnięty do tej starej chaty, dowiedział się, iż zajmuje ją jakiś młody olbrzym, jego żona i ślepy starzec. Żoneczka, którą jej małżonek nazywał Lucy, była potężną kobietą, kresowego[1] typu. Starzec, jak się Kurzawa później dowiedział, był przez długi czas traperem nad rzeką Stewarta, i oślepł ostatecznie zeszłej zimy. Dowiedział się również, że osada Dwóch Chat powstała ostatniej jesieni dzięki tuzinowi ludzi, którzy przybyli tu w sześciu czółnach, naładowanych żywnością. Tu, w pobliżu Dwóch Chat, odnaleźli ślepego trapera i dokoła jego chaty pobudowali swoje. Późniejsi przybysze, przybyli po lodzie na swych psich zaprzęgach, potroili ilość mieszkańców. W osadzie była wielka obfitość mięsa, a prócz tego odkryto pokłady złotego żwiru, który przepłukiwano.
W przeciągu pięciu minut wszyscy mieszkańcy Dwóch Chat stłoczyli się w izbie. Kurzawa, wepchnięty w jeden kąt izby, ignorowany, lub też mierzony groźnemi spojrzeniami, z rękami i nogami skrępowanemi rzemieniami z łosiowej skóry, przyglądał się im. Naliczył trzydziestu ośmiu ludzi, napółzdziczałych i groźnych, przeważnie kresowców z granic Stanów Zjednoczonych lub też włóczęgów[2] z Górnej Kanady. Ludzie, którzy go ujęli, bez przerwy powtarzali swą opowieść, a dokoła każdego z nich zbierała się grupa podnieconych i gniewnych słuchaczów. Odzywały się głosy: — Zlinczować go natychmiast, naco czekać — a kiedy jakiś olbrzymi Irlandczyk chciał się rzucić na niego i zbić go, trzeba było użyć siły aby mu w tem przeszkodzić.
Licząc tych ludzi, zauważył Kurzawa znajomą twarz. Był to Breck, człowiek, którego łódź przewiózł swego czasu przez wiry. Kurzawa dziwił się, dlaczego on się do niego nie zbliża i nie odzywa się. Sam jednak udawał, że go nie poznaje. Dopiero kiedy Breck, zasłoniwszy sobie twarz, skinął na niego znacząco, Kurzawa zrozumiał.
Czarnobrody, którego nazywano Hardingiem, zakończył swe przemówienie zapytaniem, czy jeńca należy zlinczować natychmiast, czy nie.
— Zaczekajcie chwilę! — ryczał Harding. — Nie zakasujcie za wcześnie rękawów, ten człowiek należy do mnie. Ja go złapałem i ja go tu przywiozłem. Czy myślicie, że wlokłem go tu całą drogę poto, by go zlinczowano? Ani mi się śni. To potrafiłbym zrobić sam, kiedym go złapał. Przywiozłem go tu poto, aby wydano na niego sprawiedliwy i bezstronny wyrok i, jak Boga kocham, musi być wydany wyrok sprawiedliwy i bezstronny. On sam jest skrępowany, zdrów i nic mu nie grozi. Przywiążcie go do ławki i niech tak leży do rana, póki nie zrobimy nad nim sądu.





  1. Kobieta kresowego typu — „of the frontier type” w oryginale — co dosłownie znaczyłoby „typu pogranicznego”. Granica stanowi zawsze „kres”, zaś wyrażenie „kresowy” w języku polskim oddaje dobrze charakter ludzi, o których czytamy. Nasi „ludzie kresowi” są tak samo pjonierami, jak ludzie Jack’a Londona, nawet fizycznie stanowią pewien typ. — Przyp. tłum.
  2. Włóczęgów — w oryginale franc. określenie „voyageurs” — powinnoby być „podróżnych”. Słowo to jednak nie oznacza bynajmniej ani „podróżnego” ani „komiwojażera”, lecz człowieka, który podróżuje — szukając interesu. Odpowiada mu określenie angielskie „explorer”, co dosłownie jest określeniem człowieka podróżującego po to, aby zbadać dany kraj w celach eksploatacji. „Voyageurs” „Dwóch Chat” są zwykłymi awanturnikami, do których słowo „włóczęga” najzupełniej przylega. — Przyp. tłum.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: John Griffith Chaney.