[371]LII.
Wróżka.
Pod laskiem, za borkiem, przed skromnym wsi dworkiem,
Zasiadła dziateczek gromada,
Chłopczyki wesoło, skupili się w koło,
A siostra im lekcyę wykłada;
Dwanaście ma latek, lecz rozum i statek
Jest cechą dobrego dziéwczęcia,
Więc czasu nie traci i uczy swych braci,
Domowe skończywszy zajęcia.
Odbyto czytanie, zrobiono zadanie,
A potém dziewczynka tłumaczy
Religij zasady, i stawia przykłady,
Jak można coś pojąć inaczéj:
[372]
„O, dobrzy, o, mili — wy w każdéj dnia chwili
Winniście miarkować swe czyny,
Gdyż o tém nie wiécie, że łatwo na świecie,
Bezwiednie dopuścić się winy.”
Tak mówi — a Miszek, najstarszy braciszek,
Z uśmiéchem Helence odpowie:
„My zawsze to wiemy i dobrze czujemy,
Co dobrém, a co złém się zowie;
Kto zbłądził wnet zgadnie, że zrobił nie ładnie,
I Mamę przeprosi ze łzami;
Czyż może być przecie błąd taki na świecie,
By zdołał się ukryć przed nami?”
„Nie jeden lecz tysiąc — i mogę ci przysiądz,
Że każdy w dziecinnych lat porze,
Choć grzecznym się sądzi, najczęściéj w tém błądzi,
Że nie wié, co błędem być może.”
Tak mówi — tymczasem, za polem, za lasem,
Grzmią głosy w oddźwiękach zmięszanych,
I sunie po błoniach na wozach, na koniach,
Gromada wędrowców nieznanych;
Minęli już borek i dążą przed dworek,
Przez drogę wśród złotych zbóż łanów,
Staruszki i dziatki, Ojcowie i Matki:
To zgraja wędrownych cyganów.
Wnet cała gromada we wsi się rozkłada,
Z wozami i koni taborem,
A kilka cyganek podbiegło pod ganek,
Gdzie dziatki siedziały przed dworem:
„Panicze me złote, kto z was ma ochotę,
Niech rękę na szczęście nam poda,
Cyganka powróży, jak los mu posłuży,
I jaka go spotka przygoda.”
[373]
Powstaną chłopczyki, wesołe okrzyki
W ogólnéj rozlegną się wrzawie:
„Chodź prędko na taras i wróż nam a zaraz,
My będziem cię słuchać ciekawie;
I powiedz a ładnie, co komu przypadnie
Na gwiazdkę, Nowy Rok, wiązanie,
Czy Helcia w téj wiośnie, już dużą wyrośnie,
I długą sukienkę dostanie?”
„Przestańcie chłopczyki, uciszcie swe krzyki,
Cyganka nie będzie wam wróżyć;
Kto silnym w swéj wierze, ten guseł się strzeże
Gdyż nie chce na karę zasłużyć.
A teraz mój Miszku, poznałeś braciszku,
Jak trudno swe winy osądzić,
Jak można czasami z dobremi chęciami,
Bezwiednie w uczynkach pobłądzić;
Wy jeszcze zbyt mali, aleście poznali
Prawdziwą religij zasadę,
Więc idźcie, o dziatki, po światło do Matki,
A ona zbawienną da radę.”
|