Wiersze z prozą (Krasicki, 1830)/XX
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Wiersze z prozą | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
Jak wyczytuję z listu WMPana bardzo wiele, a w krótkim czasie było rzeczy do rozdania. Zmarli niech sobie odpoczywają w pokoju, ale każdy z żyjących :
Jak myśliwiec w pośród kniei,
Tropi zbyt rączego zwierza,
Głodzien zysku a w nadziei.
W prawą, w lewą i wprost zmierza.
Czuwaczów rodzaj najobfitszy :
Każdy z nich ma swoje prawo,
Prawo co sam sobie stworzył,
Ci podstępnie, a ci żwawo,
Byleby głód nie umorzył.
Trzeba albowiem żyć :
A co w roli nie pracują
Chcą żyć dobrze i bezpiecznie,
Potrzebę majątku czują,
I pragną dostać koniecznie.
Stąd owa ciżba przy dworach haftowanych i galonowanych suto nieboraków :
Co się projektami bawią,
Jak to zebrać, choć uciskać :
Co rozdawcom razwraz prawią,
Jak są godni, żeby zyskać.
I są rozdawcy, co im wierzą :
A to przez wzgląd miłosierny,
A to przez wzgląd, czasem cudzy:
Traci na tem dobry, wierny;
A drą panów zdradni słudzy.
Od Lizbony aż do Japonu to się podobno zdarza; a jak w nagrobku owego xięcia Miranduli czytamy, możnaby o tej prawdzie powiedzieć, iż przeświadczone o niej, et Tagus et Ganges, forsan et Antipodes.
Gdyby sami godni brać mieli, nie razby rzecz rozdajna dość długo była wstrzymana, nimby przezorne dawcy oko upatrzyło, komu dań należy.