Wiecznie samotni!... Pośród tłumu ludzi,
Gdy serce nasze wstrząśnie ich sercami,
Gdy dusza nasza ich dusze obudzi
I tłum ten cały koło nas się tłoczy,
Dłoń wyciągając ku nam, wznosząc oczy:
Jesteśmy sami.
Wiecznie samotni!... Gdy w najbliższem kole
Twarze gorzkiemi zraszają się łzami,
Wspólne pragnienie zaświeci na czole,
Albo wybuchną ludzie szczerym śmiechem:
My, łzom i szczęściu wtórujący echem,
Jesteśmy sami.
Wiecznie samotni!... Nawet w takiej chwili,
Gdyśmy spleceni wzajem ramionami,
Z kobietą dusze i ciała złączyli,
Gdy z nią przeniknąć pragniemy się wzajem,
Jej serce bierzem i jej serce dajem:
Jesteśmy sami.
Wiecznie samotni, wiecznie szukający
Z wiecznej nadziei wiecznemi złudami,
Pełni tęsknoty gorzkiej i palącej
Błądzim po świecie, dziwne, obce cienie — —
Wreszcie, ostatnie wydając westchnienie,
Jesteśmy sami.