Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880/375
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880 |
Pochodzenie | Gazeta Polska 1880, nr 244 Publicystyka Tom V |
Wydawca | Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff |
Data powstania | 2 listopada 1880 |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Zakład Narodowy im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór artykułów z rocznika 1880 |
Indeks stron |
Bezdzietni, Duma i ambicja, komedie Mostowskiego. O utworach literackich, leżących niżej wszelkiej krytyki, wspominać prawie nie warto i nie czynilibyśmy tego, gdyby nie to, że nasza rubryka ma być rodzajem światełka pomagającego czytelnikowi w rozpoznawaniu rzeczy złych od dobrych i ułatwiającego mu sąd własny. Trzymając się tej zasady, musimy od czasu do czasu wspominać i o płodach całkowicie poronionych, choćby sposobem przykładu. Mamy więc przed sobą dwie komedie p. Mostowskiego w jednym tomie, a w wydaniu dość ozdobnem, i musimy wydać o nich zdanie. Treść pierwszej z nich, zatytułowanej Bezdzietni, polega na tem, że istnieje dwóch staruszków bezdzietnych, z których każde dobiera sobie dziecko wedle swego smaku, więc staruszka młodego chłopca, a staruszek młodą dziewczynkę. Bezpośrednim skutkiem tego wyboru jest, że oboje zaczynają się podejrzewać, następnie kłócić, a następnie chcą iść do rozwodu. Na szczęście okazuje się, że adoptowany Michaś kocha adoptowaną Lilcię, zatem podejrzenia upadają i staruszkowie godzą się. Czy to wszystko? Nie, jest jeszcze kilka figur pobocznych, jako to: pan Paweł, brat staruszka, grający rolę czarnego charakteru, i pani Pękowska, która ma być ciocią całego świata, a w rzeczywistości jest tylko faktorką z powołania. W Dumie i ambicji autor kreśli nam stosunek dawnej rodziny patrycjuszów do ambitnych parweniuszów. Miłość jest plastrem tak tu, jak wszędzie, a papier, słynny jak zawsze z cierpliwości, pozwala drukować na sobie wszystko, co się podoba. Do tego utwory te, to nie pierwsze próby pióra, ale podobno jedenaste lub dwunaste.
J’ai lu Agésilas
Hélas,
Mais après Attila
Holá.
Wobec tego sprawozdawca niełatwe ma zadanie, bo jak tu mówić np. o pustyni, na której nie rośnie nic. Bywają jednak pustynie słone, ale w komediach tych nie ma nawet i krzty soli ani attyckiej, ani żadnej innej. Nie ma także talentu, nie ma zagadnień psychicznych, nie ma charakterów, nie ma intrygi, nie ma satyry, nie ma nawet sfery towarzyskiej, nie ma wieku, nie ma poezji, nie ma miłości, nie ma typów, nie ma dojrzałości, nie ma języka, słowem: ani wołu, ani sługi, ani służebnicy, ani żadnej rzeczy, która jego jest. Pisanie podobnych rzeczy jest po prostu manią, tem szkodliwszą, że człowiek, który nie ma talentu pisarskiego, może być zdolnym do innych zajęć, nie powinien więc bezowocnie czasu tracić. Z drugiej strony, na świecie jest tyle prawdziwie pięknych książek, że i czytelnikom szkoda fatygi na gryzienie utworów, o których jak o głowonogu Wiktora Hugo łatwiej powiedzieć, czem nie są, niż czem są.