Przejdź do zawartości

Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880/26. III

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880
Pochodzenie Gazeta Polska 1880, nr 68
Publicystyka Tom V
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff
Data powstania 26 marca 1880
Data wyd. 1937
Druk Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór artykułów z rocznika 1880
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


101.

W sprawie Sandomierzan. W numerze wczorajszym Gazety zwróciliśmy uwagę na nędzę dotkniętych powodzią Sandomierzan i opuszczenie, w jakiem pozostawiono ich dotychczas. Dziś przychodzi nam pomyślniejszą podać wiadomość. W kółkach literackich tutejszych myśl urządzenia odczytów na dochód nieszczęśliwych zyskuje coraz więcej poparcia. Nowiny doniosły, że wkrótce przybędzie w tym celu do Warszawy prof. Stanisław Tarnowski. Nazwiska innych nie są jeszcze wiadome, należy się jednak spodziewać, że nikt pomocy swej nie odmówi. Przygotowanie jednego lub dwóch odczytów nie jest tak wielkim wysiłkiem literackim, by parę tygodni nie miało być czasem wystarczającym. Pożądanem by tylko było, aby jak najprędzej utworzył się komitet z ludzi chętnych, który by się zajął urządzeniem odczytów — nie podobna bowiem wymagać od prelegentów, ażeby myśleli prócz odczytów o sali, krzesłach, biletach itd.

102.

Targ na konie, obraz Stanisława Witkiewicza w Salonie Ungra, stanowi obecnie jedną z great attraction tej wystawy. Poprzednio obraz ten zdobył sobie wielkie uznanie w Monachium, gdzie krytyka obsypywała go pochwałami. Przedstawia on obszerny rynek małego miasteczka, na którym grupują się malowniczo ludzie i konie. Po lewej stronie obrazu kilka koni stoi na podwyższeniu, środkiem bryczka, zaprzągnięta w cztery siwosze, wjeżdża w głąb rynku, bliżej leży w błocie niefortunny ujeżdżacz, nad którym koń pochyla głowę, po prawej kilkoro ludzi przypatruje się ciekawie przygodzie. Na pierwszym planie, wprost widza, widać jeszcze inny zaprzęg w jednego konia o dymiących nozdrzach, biegnący od rynku. W głębi pod ścianami domostw stoją różne zaprzęgi i grupują się ludzie. Rzecz dzieje się w końcu zimy lub w czasie odwilży, w chwili topnienia śniegów. Grunt na bliższych planach pokryty jest głębokiem, rozjeżdżonem błotem, malowanem tak wybornie, że zdaje się ściekać z obrazu. Śnieg zlodowaciały od działania wody, gdzieniegdzie trzyma się jeszcze mocą stężenia, gdzieniegdzie topnieje. Powietrze ciężkie jest, wilgotne, niebo szare, chmurne, zasute jedną oponą chmur i grożące deszczem. Ludzie i konie malowani są wybornie i oryginalnie, ale najlepszą stronę i największy urok obrazu stanowi krajobraz. Artysta posiada posunięte do wysokiego stopnia poczucie natury. Takie dni posępne bez jednego połysku słońca, półmgliste, które przejmują ludzi pognębieniem i zjeżają szerść na skórze zwierząt, mają właściwą swoją fizjognomię, właściwy wyraz, leżący w smutnej jedności, z jaką w szarem świetle zlewają się ze sobą chmury, dachy domów, dal, ziemia, drzewa, słowem wszystko, co stanowi krajobraz. Ten to wyraz, tę, rzec by można, mistyczną jaźń dżdżystego dnia, umiał odczuć i pochwycić artysta z wielką prawdą i szczerością. Dlatego też i obraz jego sprawia prawdziwe wrażenie. Każdy, kto koło niego przechodzi, mimo woli zatrzyma się i powie: „A prawda!“ i przypomni sobie żywo dni podobne i myśl artysty odczuje.
Technika w ogóle może być nabytą, ale ów klucz do odczuwania natury jest czemś wrodzonem duszom prawdziwie artystycznym i takową zdolność można uważać za nieochybną cechę istotnego talentu. Dlatego w panu Witkiewiczu widzimy niepospolity talent, a w jego obrazie malowidło płynące nie tylko z ręki, ale i z duszy.
Organ krakowski, nie szczędząc pochwał obrazowi, wyraził zdanie, że tak utalentowany artysta powinien zwrócić się w stronę szerszego kierunku, rozumiejąc pod wyrazem: „szerszy“ — historyczny. Nie podzielamy tego zdania. Tak w utworach literackich, jak i artystycznych jedną by tylko wskazówkę można uważać za pewnik: że o tem się pisze, lub to się maluje najlepiej, co się odczuwa najgłębiej.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.