Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1879/72
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1879 |
Pochodzenie | Gazeta Polska 1879, nr 272 Publicystyka Tom IV |
Wydawca | Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff |
Data powstania | 4 grudnia 1879 |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Zakład Narodowy im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór artykułów z rocznika 1879 |
Indeks stron |
Jules Mien (profil). Zdarza się częstokroć, że cudzoziemcy przybywszy do nas, poznawszy język i obyczaje, tak przywiązują się do naszego kraju, że go za drugą swą ojczyznę poczynają uważać. Czy przyczyną tego są ich wyjątkowe serca, czy nasze wyjątkowe strony sympatyczne, czy jedno i drugie, przesądzać nie będziemy, dość, że tak bywa, a kto by nie wierzył temu, moglibyśmy na dowód przytoczyć długi szereg powszechnie znanych u nas imion, począwszy od Gallusa, Heidensteina, Franciszka Menińskiego, a skończywszy na Juliuszu Mienie.
Kto jest Mien, — wiedzą już nieco u nas, ale trzeba jeszcze dokładniej wiedzieć. Jest to Francuz, który po polsku dopełnił Horsztyńskich, człowiek, który przekładał Słowackiego na język francuski. Francuz urodzony we Francji, a będący polskim literatem, redaktor Revue Slave. Nadsekwańczyk i krakowiak zarazem, człowiek czynny, utalentowany, pracowity.
Piszący te słowa przed niedawnym czasem poznał Miena w Krakowie i nie może zapomnieć wrażenia, jakiego doznał. Mien jest to człowiek młody jeszcze, o twarzy szlachetnej i delikatnej, typu czysto francuskiego, o żywych, czarnych oczach i włosach, o ruchach żywych, słowem, un parisien jusqu’au bout des ongles.
I teraz proszę sobie wyobrazić tego paryżanina, który, gdy mówi o Słowackim, nie może usiedzieć na miejscu, wygłasza co chwila jego wiersze z lekkim przyciskiem na ostatniej zgłosce, z ogniem w oczach i francuskiem uniesieniem w całej twarzy! Wszystko to jest zarazem i dziwne i sympatyczne. Rozmowa po naszem poznaniu toczyła się o Horsztyńskich, których przekład świeżo był dokonany. Mien wrócił z teatru cały w gorączce. Marzeniem jego było widzieć tę sztukę na deskach i nareszcie marzenie to ziściło się. Co za osobliwszy Francuz! Mówił, że nie ośmieliłby się kończyć rzeczy takiego Słowackiego, ale inaczej sztuka nie byłaby grana. Położywszy istotną zasługę, prawie przepraszał za nią wszystkich, uzupełniwszy sztukę w sposób piękny i poetyczny, miał obawę, czy nie popełnił zuchwalstwa. — Zapał swój do Słowackiego posuwa Mien do tego stopnia, że do Mickiewicza czuje jakby pewną urazę z powodu zajść, które miały miejsce między dwoma wielkimi poetami. Słowacki to jego ideał. Przełożył już na francuski wiele z jego utworów (Lilla Weneda, Balladyna), obecnie pracuje nad tem, by przełożyć jeszcze więcej i z góry cieszy się wpływem, jaki poezje te, tak odrębne od francuskiej, mogą wywrzeć na tę ostatnią.
Jako redaktor Revue Slave poczuwa się do obowiązku obznajmienia rodaków swych z piśmiennictwem naszem i w ogóle słowiańskiem, o którem tak mało mają pojęcia, a takie niestworzone rzeczy piszą. Literackie zasługi Miena w piśmiennictwie francuskiem są już bardzo poważne. Jest on jak podróżnik, który odkrywa nowe, nieznane, albo, co gorzej, źle znane dotąd Francuzom ziemie, a przy tem ziemie urodzajne, których płody mogą zasilić rodzinną jego glebę. Tem się tłumaczy jego przywiązanie do nowej siedziby, którą znalazł i w której pracuje. Mogąc mieszkać w Paryżu, woli żyć nad Wisłą, bo jej fale bełkocą na znaną mu już nutę. Tu wreszcie rozpalił już ognisko, tu stoją jego penaty i — przyrosło serce. Jest to jeden z najbardziej nie tylko zasłużonych, ale i sympatycznych cudzoziemców, jakich zdarzyło nam się spotkać.