[10]SCENA 1. CZEPIEC, DZIENNIKARZ.
CZEPIEC
- Cóż tam panie w polityce?
- Chińczyki trzymają się mocno!
DZIENNIKARZ
- A, mój miły gospodarzu,
- mam przez cały dzień dosyć Chińczyków
CZEPIEC
- Pan polityk!
DZIENNIKARZ
otóż właśnie polityków
- mam dość, po uszy, dzień cały
CZEPIEC
- kiedy to ciekawe sprawy
DZIENNIKARZ
- A to czytaj, kto ciekawy; —
- wiecie choć, gdzie Chiny leżą
CZEPIEC
- No daleko, kajsi gdzieś daleko;
- a panowie to nijak nie wiedzą,
- że chłop chłopskim rozumem trafi,
- choćby było i daleko.
- A i my tu cytomy gazety
- i syćko wiemy
DZIENNIKARZ
A po co — ?
CZEPIEC
- Sami się do światu garniemy
[11]DZIENNIKARZ
- Ja myślę, że na waszej parafii
- świat dla was aż dosyć szeroki
CZEPIEC
- A tu ano i u nas bywają,
- co byli aże dwa roki
- w Japonii; jak była wojna
DZIENNIKARZ
- ale tu wieś spokojna, —
- niech na całym świecie wojna,
- byle polska wieś zaciszna,
- byle polska wieś spokojna
CZEPIEC
- Pon się boją we wsi ruchu,
- Pon nos obśmiwajom w duchu. —
- A jak my, to my się rwiemy
- ino do jakiej bijacki.
- Z takich jak my był Głowacki.
- A jak myślę, że panowie
- duza by już mogli mieć,
- ino oni nie chcom chcieć!
SCENA 2. DZIENNIKARZ, ZOSIA.
DZIENNIKARZ
- Pani to taki kozaczek:
- jak zesiądzie z konika, jest smutny,
ZOSIA
- A pan zawsze bałamutny
[12]DZIENNIKARZ
- to nie komplement, to czuję
- i tego bynajmniej nie tłumię
ZOSIA
- Dobrze, że przynajmniej pan umie
- zmiarkować kiedy uczucie
- a kiedy salonowa zabawka, —
- ale w tym razie
DZIENNIKARZ
- to sprawka
- pani wdzięku, pani jest bardzo miła,
- pani tak główkę schyliła
ZOSIA
- Prawda? tak jakbym się dziwiła,
- że mnie tyle honoru spotyka,
- pan redaktor dużego dziennika
- przypatruje się i oczy przymyka
- na mnie, jako na obrazek
DZIENNIKARZ
- A obrazek malowny, bez skazek,
- farby świeże, naturalne,
- rysunek ogromnie prawdziwy,
- wszystko aż do ram idealne
ZOSIA
- widzę, znawca osobliwy
DZIENNIKARZ
- I czemuż pani się gniewa
ZOSIA
- że pan jak Lohengrin śpiewa [13]
- nademną, jak nad łabędziem,
- że my dla siebie nie będziem
- i pocóż tyle śpiewności?
DZIENNIKARZ
- oto tak, tak z rozlewności
- towarzyskiej.
SCENA 3. RADCZYNI, HANECZKA, ZOSIA.
HANECZKA
- ach cioteczko, ciotusieńko!
RADCZYNI
- co serdeńko?
HANECZKA
- tamci tańczą, my stoimy;
- chcemy tańczyć także i my
RADCZYNI
- Może który z panów zechce
ZOSIA
- z nikim z panów tańczyć nie chce
RADCZYNI
- potańcujcie trochę same
ZOSIA
- mybyśmy chciały z drużbami,
- z tymi, co pawiemi piórami
- zamiatają pułap izby
RADCZYNI
- poszłybyście tam do ciżby
[14]HANECZKA
- to tak miło, miło w ścisku
RADCZYNI
- Oni się tam gniotą, tłoczą
- i ni ztąd, ni zowąd naraz
- trzask, prask, biją się po pysku
- to nie dla was
ZOSIA
- My wrócimy zaraz
RADCZYNI
- Cóżeś ty tak dziś wesoła
- odgarnij se włosy z czoła.
ZOSIA
- Raz dokoła, raz dokoła
HANECZKA
- Ciotusieńka zła okropnie,
- zła okrótnie, — a przelotnie, —
- zaraz buzie pocałuję
RADCZYNI
- Hanka zawsze swego dopnie, —
- niech się panna wytańcuje
SCENA 4. RADCZYNI, KLIMINA.
KLIMINA
- Pochwalony, dobry wieczór państwu
RADCZYNI
- Pochwalony, — gospodyni
[15]KLIMINA
- tu wsiosko od maleńkości, Klimina,
- po wójcie wdowa
RADCZYNI
- Radczyni
- jestem z Krakowa
KLIMINA
- macie syna
RADCZYNI
- tańcuje tam,
KLIMINA
- niech się bawi;
- som ta dziwki, niech nie stoją
RADCZYNI
- jakoś mu nie idzie skoro,
- bo się ino pogapuje
KLIMINA
- panowie dziwek się boją;
- zaraz która co przyniesie,
- ino roz sie przetańcuje
RADCZYNI
- wyście sobie, a my sobie.
- Każden sobie rzepkę skrobie
KLIMINA
- myślałam, pomówię z matusią,
- toby wnuczka kołysała
RADCZYNI
- a toście wy skora kumosiu; [16]
- ledwo że w koło spojrzała,
- jużby mi synów swatała
KLIMINA
- hej, josie bawiła wprzódzi,
- terozbym lo inszych chciała.
- Coraz więcej potrza ludzi.
- Żeniłabym, wydawała!
SCENA 5. ZOSIA, KASPER.
ZOSIA
- drużba tańczy, proszę ze mną
KASPER
- panienka obcesem wpada
ZOSIA
- a w kółeczko
KASPER
- do okoła.
- Panienka se ta wesoła.
- Ano Kaśka będzie rada,
- jak przestoi
ZOSIA
- Kaśka, jaka?
KASPER
- ano ta, co w kącie taka
ZOSIA
- druchna?
KASPER
- juści, druchna pirso,
- co mi ją na żone rają
[17]ZOSIA
- raz dokoła, raz dokoła
KASPER
- panienka się nie zgniwają,
- że ją lepiej gabne w pasie,
- ano Kaśka w sobie syrso
ZOSIA
- pewno drużba kocha Kasie
KASPER
- Panienka se ta wesoła
ZOSIA
- raz dokoła, raz dokoła
SCENA 6. HANECZKA, JASIEK.
HANECZKA
- Jakby Jasiek chciał tańcować,
- tobym z Jaśkiem tańcowała
JASIEK
- a mogę sie ofiarować,
- by ino panienka chciała
HANECZKA
- Proszę, proszę, chwilkę w koło,
- jak wesoło, to wesoło.
- Jasiek dzisiaj pierwszy drużba
JASIEK
- najmilso mi tako służba
[18]SCENA 7. RADCZYNI, KLIMINA.
RADCZYNI
- cóżta gosposiu na roli,
- czyście sobie już posiali
KLIMINA
- tym ta casem sie nie siwo
RADCZYNI
- a mieliście dobre żniwo
KLIMINA
- Dzięka Bogu, tak ta bywo
RADCZYNI
- jak złe żniwo, to was boli,
- żeście się napracowali
KLIMINA
- zawszeć sie co przecie zgarnie
RADCZYNI
- dobrze sobie wyglądacie
KLIMINA
- i pani ta tyz nie marnie
RADCZYNI
- jeszcze się widzicie młoda
KLIMINA
- jak po Marcinie jagoda
RADCZYNI
- może jeszcze się wydacie
[19]KLIMINA
- a cóz sie ta tak pytacie
SCENA 8. KSIĄDZ, PANNA MŁODA, PAN MŁODY.
PAN MŁODY
- Ksiądz dobrodziej łaskaw bardzo.
- Proszę nas niezapominać
KSIĄDZ
- Są i tacy co mną gardzą,
- żem jest ze wsi, bom jest z chłopa.
- Patrzą koso, — zbędą prędko,
- a tu mi na sercu lentko.
- Sami swoi, polska szopa
- i ja z chłopa i wy z chłopa
PAN MŁODY
- ksiądz dobrodziej już niebawem
- będzie nosić pelerynkę
KSIĄDZ
- może i należy mi się;
- lecz pewnego nic nie wi się.
- Inni także robią ślinkę;
- może sprawię pelerynkę, —
PAN MŁODY
- może z konsystorza przecie
- popatrzą okiem łaskawem,
- życzę bardzo
[20]PANNA MŁODA
- choć co dadzą;
- ino te ciarachy tworde,
- trzaby stoć i walić w morde
PAN MŁODY
- moja duszko, tu sie mówi
- o kościelnej dostojności,
- którą mają przyznać Jegomości
PANNA MŁODA
- jo myślała, że co inne
KSIĄDZ
- naiwne to i niewinne
SCENA 9. PAN MŁODY, PANNA MŁODA.
PANNA MŁODA
- cięgiem ino radbyś godać.
- Jakie to kochanie bedzie
PAN MŁODY
- a ty wolisz całowanie, —
- będziesz kochać a powiedz-że
PANNA MŁODA
- Przeciem ci już wygodała.
- Przecież ci mnie nikt nie wydrze
PAN MŁODY
- serce do kochania radsze;
- Toś już moja! Radość, szczęście;
- nie myślałem, że tak wiele
[21]PANNA MŁODA
- ano chciałeś, masz wesele
PAN MŁODY
- ach, nie patrzę, jak całuję;
- nie całuję, kiedy patrzę,
- a lica masz coraz gładsze
PANNA MŁODA
- A krew sie tak resumuje
PAN MŁODY
- Pocałujże, jeszcze, jeszcze,
- niechże tobą się napieszczę:
- usta, oczy, czoło, wieniec
PANNA MŁODA
- takiś ta nienasyceniec
PAN MŁODY
- nigdy syty, nigdy zadość;
- taka to już dla mnie radość;
- całowałbym cię bez końca
PANNA MŁODA
- a to męcąco robota;
- nie dziwota, nie dziwota,
- żeś tak zbladnoł, taki wrzący
PAN MŁODY
- nie chwalący, nie chwalący,
- spokoju mi nie dawały
PANNA MŁODA
- abo chciałeś
[22]PAN MŁODY
- same chciały
PANNA MŁODA
- Cóz-ta za śkaradne śtuki
PAN MŁODY
- myśmy takie samouki;
- kochałem się po różnemu
- a ciebie chcę po swojemu,
- po naszemu,
PANNA MŁODA
- a no z duszy,
- jak ci dobrze, niech ta bedzie
PAN MŁODY
- teraz ci mnie nic nie zwiedzie.
- Takem pragnął, zboża, słońca...
PANNA MŁODA
- Mos wesele! — podź do tońca!
SCENA 10. POETA, MARYNA.
POETA
- Żeby mi tak rzekła która,
- sercem już dysponująca,
- tak po prostu, no chcę ciebie,
- jak jaka wiejska dziewczyna
MARYNA
- to niby ja ta dziewczyna,
- ja oświadczyć się mająca?
- Skądże taka pewna mina?
[23]POETA
- wcale insze miałem plany,
- jeźlim plany miał w ogóle, —
- chciałem coś powiedzieć czule,
- chciałem zapukać w serduszko,
- coś usłyszeć, coś podsłuchać:
- jak się to tam musi ruchać,
- jak się to tam musi palić
MARYNA
- muszę panu się pożalić,
- w serduszku nie napalone;
- jak kto weźmie mnie za żone,
- będzie sobie ciepło chwalić;
- muszę panu się pożalić:
- choć zimno, można się sparzyć
POETA
- Amor mógłby gospodarzyć
MARYNA
- Amor ślepy, może zdradzić
POETA
- Amor: duch skrzydlaty, gończy
MARYNA
- Pretensyi do skrzydeł wiele
POETA
- więc się na pretensyach kończy
MARYNA
- a nie kończy się w kościele.
[24]POETA
- byłby to już Amor w klatce
MARYNA
- lis w pułapce
POETA
- motyl w siatce
MARYNA
- Paź królowej na usługach
POETA
- ślub po zapłaconych długach.
- Miłość nęci rozmaita
MARYNA
- a to z nami kwita
POETA
- kwita, —
- nie myślałem, że coś świta,
- pani prawie obrażona
MARYNA
- Czegoż to pan jeszcze szuka
POETA
- że nie poszła w las nauka
MARYNA
- któż się uczył?
POETA
- tak wzajemnie:
- ja od pani, pani ze mnie
[25]MARYNA
- a na cóż mnie tej nauki?
POETA
- Na nic
MARYNA
- więc?
POETA
- sztuka dla sztuki
MARYNA
- zawrót głowy, wielka chwała;
- niech pan sztuki płata różne,
- bylebym ja spokój miała
POETA
- rozmowa z panienką młodą,
- jak ją zwykle młodzi wiodą
- w takim stylu skrzydełkowym,
- rozmowa z panną upartą
- o miłości, o Amorze,
- o kochaniu, co w tym, owym
- z nagła się przejawić może; —
- szepty z panną czarującą
- przez pół seryo, przez pół drwiąco, —
- zawsze jeszcze studyum warto
MARYNA
- przez pół drwiąco, przez pół seryo
- bawi się pan galanteryą
POETA
- ale gdzieta, ale gdzieta
[26]MARYNA
- Pan poeta, pan poeta.
- Coś jak liryzm struna brzękła;
- ja o pana się przelękła,
- że ta strzała niespodziana
- może trafić, ale pana.
- Słucham co to za wymowa
POETA
- Słowa, słowa, słowa, słowa
MARYNA
- ale gdzieta, ale gdzieta
POETA
- bawię panią galanteryą
- przez pół drwiąco, przez pół seryo;
- stąd się styl osobny stwarza:
- nikt nikogo nie dosięga,
- nikt nikogo nie obraża, —
- na łokcie różowa wstęga, —
- nie prowadzi do ołtarza —
- tajemnicą jest kobieta
MARYNA
- Pan poeta, pan poeta
SCENA 11. KSIĄDZ, PAN MŁODY, PANNA MŁODA.
KSIĄDZ
- zwracam się do panny młody,
- pijąc do pana młodego
[27]PANNA MŁODA
- cóz takiego, cóz takiego,
KSIĄDZ
- może, hm, po pewnym czasie,
- bo to człowiek jest człowiekiem,
- ot przykładem tylu ludzi, —
- bo to człowiek jest człowiekiem,
- usiada się tylko z wiekiem
PANNA MŁODA
- niby jak to kwaśne mliko
KSIĄDZ
- wyście młodzi, wyście młodzi,
- choć się dzisiaj wszystko godzi,
- przyjdzie czas, co was ochłodzi
PAN MŁODY
- Dzięki, niech się ksiądz nie trudzi,
- niech nie trudzi się dobrodziej,
- wdał się Pan Bóg już w tę sprawę
- i ten wszystko załagodzi;
- byliśmy rano w kościele,
- braliśmy ślub u ołtarza
KSIĄDZ
- no, ale to tak się zdarza;
- ogromnie przypadków wiele
- i przypomnieć pożytecznie
PAN MŁODY
- Podziękujże za obawę
[28]PANNA MŁODA
- Zdarłabym jej łeb, jak krosna
PAN MŁODY
- a kocha, bo jest zazdrosna
KSIĄDZ
- ach, kolorowa bajecznie!
SCENA 12. PAN MŁODY, PANNA MŁODA.
PAN MŁODY
- Kochasz ty mnie
PANNA MŁODA
- moze, moze, —
- cięgiem ino godos o tem
PAN MŁODY
- bo mi serce wali młotem,
- bo mi w głowie huczy, szumi,...
- moja Jaguś, toś ty moja
PANNA MŁODA
- twoja, jak trza, juści twoja;
- bo cóż cie ta znów tak dumi,
- cięgiem ino godos o tem
PAN MŁODY
- a ty z twoim sercem złotem
- nie zgadniesz dziewczyno-żono,
- jak mi serce wali młotem,
- jak cie widzę z tą koroną, [29]
- z tą koroną świecidełek,
- w tym rozmaitym gorsecie,
- jak lalkę dobytą z pudełek
- w Sukiennicach, w gabilotce:
- zapaseczka, gors, spódnica,
- warkocze we wstążek splotce;
- że to moje, że to własne,
- że tak światłem gorą lica
PANNA MŁODA
- buciki mom troche ciasne
PAN MŁODY
- a to zezuj, moja złota
PANNA MŁODA
- ze sewcem tako robota
PAN MŁODY
- tańcuj boso
PANNA MŁODA
- panna młodo?!
- Cóz ta znowu, to nimozno
PAN MŁODY
- co się męczyć? w jakim celu?
PANNA MŁODA
- trza być w butach na weselu
SCENA 13. KSIĄDZ, PAN MŁODY.
PAN MŁODY
- któż komu czego zabroni
[30]KSIĄDZ
- zależy za czem kto goni
PAN MŁODY
- tak cudzego pilnujecie
KSIĄDZ
- nie każdy ma jedno na świecie
- a każdy ma swoje osobne,
- co go trzyma, — a te drobne
- rzeczki, małe, niepozorne
- składają się na jedną wielką rzecz
PAN MŁODY
- ksiądz sobie, jako chcesz, przecz. —
- Szczęście każdy ma przed nosem
- a jak ma, to trzeba brać, —
- trzeba iść za serdecznym głosem
- i nic pozwolić się kpać
KSIĄDZ
- no mój panie,
- nie każdemu jednakie wołanie.
- A jak kto ręką sięgnie po co, a nie dostanie.
SCENA 14. RADCZYNI, MARYNA.
RADCZYNI
- A panny już bez pamięci,
- widzę, hulają
MARYNA
- do smaku
- jak mnie Czepiec chwycił w pół, [31]
- jak zawinął i obleciał w kółko,
- tom w oczach zobaczyła gwiazdy,
- jakby jakieś napowietrzne jazdy,
- kręcące się zawrotem kół
RADCZYNI
- pot oblewa całe czółko;
- możesz się zaziębić wnet
MARYNA
- a tak — teraz to sobie myślę:
- co insze złoto, a co insze miedź
RADCZYNI
- nie pleć, spocznij, cicho siedź
MARYNA
- a myśl moja het, het, het....
SCENA 15. MARYNA, POETA.
POETA
- Elektryczność z oczu bije
MARYNA
- zgrzałam się przy tańcowaniu
POETA
- Pani marzy o kochaniu, —
- co tam pani serce czyje
MARYNA
- Może pańskie serce zatem, — — [32]
POETA
- Umie pani strzelać batem — —?
MARYNA
- Jakto, co to, — tak przez kogo?
POETA
- Tak w powietrze, a szeroko
MARYNA
- Co tam panu serce czyje; —
- a umie pan kopnąć nogą — —?
POETA
- tak przez kogo
MARYNA
- Nie tak srogo, —
- tak w powietrze, a wysoko
POETA
- Na, co, po co
MARYNA
- dla niczego
POETA
- to nic złego
MARYNA
- I nic z tego
POETA
- to zagadka
MARYNA
- Sfinx
[33]POETA
- Meduza.
MARYNA
- Może z tego pan odgadnie
- nowoczesny styl harbuza;
- tak, jak ja odgadłam snadnie:
- próżność na wysokiej skale,
- w swojej własnej śpiącą chwale
POETA
- Zeus i Pan Bóg mieszka w niebie,
- przedsię obaj są u siebie.
- Psyche to najczulej pieści. —
- O tem, gdzie kto śpi wysoko,
- pani wie coś z głuchych wieści;
- nie dosięgło jeszcze oko.
MARYNA
- Rozumiem coś z wielką biedą;
- nie dosięgło jeszcze oko,
- nie zawlokłam się na turnie;
- tak tam dumnie, szumnie, chmurnie.
- Bałamuctwa w wielkim stylu,
- które już przeżyło tylu,
- różni więksi, mniejsi, nizcy;
- wszystko bardzo wyjątkowe,
- bardzo dziwne, bardzo nowe,
- tylko że tak robią wszyscy
POETA
- Słucham, co to za wymowa
MARYNA
- Słowa, słowa, słowa, słowa
[34]POETA
- ale gdzieta, ale gdzieta,
- to uczucia tak się garną;
- szkoda, żeby szły na marno
MARYNA
- pan poeta, pan poeta;
- pan myśli, że ja zajęta
POETA
- widzę, że pani pamięta,
- jaka komu etykieta
- przylepiona i przypięta
MARYNA
- Szkoda, żeby szły na marno
- te uczucia, co się garną:
- Pan poeta, pan poeta
POETA
- otóż to, to etykieta
SCENA 16. ZOSIA, HANECZKA.
ZOSIA
- Chciałabym kochać, ale bardzo,
- ale tak bardzo, bardzo, mocno
HANECZKA
- to ta muzyka gra tak skoczno
- i pewno serce tobie skacze.
- Jeszcze się dosyć, dość napłacze,
- nim go kochanie ułagodzi.
- Pociesz się serce, pociesz miła, [35]
- jeszcze niejedna łza, mogiła
- od tej miłości ciebie grodzi
ZOSIA
- że to tak losy szczęściem gardzą,
- że tak nie sypią szczęściem w oczy,
- tylko tak zaraz błyski gasną,
- ledwo się w oczach świt roztoczy
HANECZKA
- musi przyjść wprzódy cierpień koło;
- przejść musi wprzódy, nędzę, bole,
- a potem kiedyś będzie wesoło,
- jak ci ból serce dość nakole
ZOSIA
- ja gdybym była losów panią,
- naprzykład taką, wiesz: Fortuną,
- tobym odarła złote runo,
- żeby dać wszystko ludziom tanio;
- żeby się tak nie umęczali,
- w takiem gonieniu ciężkiem, długiem:
- każden jak więzień za swym pługiem;
- żeby się syto nakochali,
- żeby się wszystko im kręciło:
- jakby się złote nitki wiło
HANECZKA
- A tu są takie Parki stare,
- co nożycami tną przędziwo
ZOSIA
- A chyba to za jaką karę
- Miłość jest taką nieszczęśliwą. [36]
- Za czyjąż winę, czyjąż karę
- rwać chcą przędziwo Parki stare,...
- Ach tak bym chciała, kochać bardzo
HANECZKA
- musisz się wprzódy dość naszlochać,
- napłakać, zbeczeć, razy wiele,
- aże postawią cię w kościele
- a potem sobie możesz kochać
ZOSIA
- Ach, tem uczucia moje gardzą, —
- nie to, nie jeszcze miałam w myśli:
- chciałabym, żeby się kto zjawił,
- ktoby mi nagle się spodobał,
- żebym się jemu też udała
- i byśmy równo na to przyśli.
- Widzisz, takiegobym kochała
- i to tak bardzo, bardzo, bardzo
HANECZKA
- Ach, tem uczucia moje gardzą;
- przecie trza wprzódy wypróbować,
- trza coś przecierpieć, coś przeboleć,
- żeby módz miłość uszanować
ZOSIA
- już ja tam swoje będę woleć.
SCENA 17. PAN MŁODY, ŻYD.
PAN MŁODY.
- Przyszedł Mosiek na wesele
[37]ŻYD
- Nu ja tu przyszedł nieśmiele
PAN MŁODY
- no, jesteśmy przyjaciele
ŻYD
- no, tylko, że my jesteśmy
- tacy przyjaciele, co się nie lubią
PAN MŁODY
- a tak, jak są tacy, co skubią,
- to i są tacy, co się boczą
ŻYD
- niech się boczą, a jak oni potrzebują,
- to ich u mnie jest bardzo wiele
PAN MŁODY
- w zastawie
ŻYD
- no, to tak, jak w kieszeni; —
- pan dzisiaj w kolorach się mieni;
- pan to przecie jutro zruci
PAN MŁODY
- Narodowy chłopski strój
ŻYD
- no, pan się narodowo bałamuci,
- panu wolno, — a to ładny krój, —
- to już było.
PAN MŁODY
- no, to jeszcze wróci
[38]ŻYD
- jak będzie każdy patrzeć przed nos swój,
- może co z tego będzie na inkszy raz
PAN MŁODY
- oto właśnie teraz taki czas
ŻYD
- No, ja to gram na skrzypce, a pan na bas
PAN MŁODY
- Przyszedł Mosiek na wesele, to mu basuje
ŻYD
- no, już ja wiem od mojej córki,
- że pan młody muzykę czuje
PAN MŁODY
- pragnąłem widzieć pannę Rachele
ŻYD
- Ona przyjdzie sama tu;
- mówiła, że zamiast snu
- woli widok panów i wesele, —
- wykształcona
PAN MŁODY
- nawet wierze
ŻYD
- mówi, że ją muzyka bierze,
- za mąż jej nie biorą jeszcze;
- może ją przy poczcie umieszcze;
- moja córka, to kobita,
- a jest panna modern całkiem,
- jak gwiazda.
[39]PAN MŁODY
- więc satelita
ŻYD
- jakie tylko książki są, to czyta
- a i ciasto gniecie wałkiem,
- była w Wiedniu na operze,
- w domu sama sobie pierze, —
- no, zna cały Przybyszewski
- a włosy nosi w półkole,
- jak włoscy w obrazach anieli
- ala,
PAN MŁODY
- a là Botticelli
ŻYD
- żeby pan był przecie kiedy
- chciał z nią gadać
PAN MŁODY
- chciałem, chciałem
- raz byłem, to nie zastałem
ŻYD
- ona lubi te poety;
- ona nawet chłopy lubi;
- ona chłopom kredyt daje,
- to mi się aż serce kraje,
- bo to rzecz drażniąca wielce
- i nieraz jestem w rozterce:
- tu interes — a tu serce. —
- Po co się pan z chłopką żeni,
- są panny inteligentne
[40]POETA
- one mnie się wydają przeciętne.
- Kocham te z Botticellego,
- lecz nie chcę zapychać niemi
- każdej piędzi naszej ziemi
SCENA 18. PAN MŁODY, ŻYD, RACHEL.
RACHEL
- Ach, bon soir
ŻYD
- moja córka
RACHEL
- jedna mnie tu zwiodła chmurka,
- jedna mgła, opary nocy;
- ta chałupa rozświecona,
- zdaleka, jak arka w powodzi,
- błoto naokoło, potopy,
- hukają pijane chłopy;
- ta chałupa rozświecona,
- grająca muzyką w noc ciemną,
- wydała mi się arcyprzyjemną,
- jako arka, nakształt czarów łodzi,
- i przyszłam, — — tate pozwoli
ŻYD
- no, niech sobie Rachel poswywoli,
- no, pan się mną żydem brzydzi
- a ją to pan musi uszanować:
- ona się ojca nie wstydzi
[41]PAN MŁODY
- przyszła pani z nami potańcować;
- jeśli pani szuka parki,
- przygarniemy ją w noc ciemną.
- Tam są tańce, — tam są grajki
- a tu zastaw gospodarski
SCENA 19. PAN MŁODY, RACHEL.
RACHEL
- ensemble, jak z feerji, z bajki,
- ach ta chata rozśpiewana,
- jakby w niej słowiki dźwięczą
- i te stroje ukąpane tęczą.
PAN MŁODY
- ma pani słuszność, ćmy brzęczą
- najwięcej wokoło świec;
- gdzie błyska, muszą się zbiedz
RACHEL
- zlatują się w dobrej wierze,
- na oślep, serdecznie, szczerze;
- nie domyślają się wcale,
- że ich tam czeka ogarek,
- co im będzie skrzydła piec
PAN MŁODY
- na skrzydłach pani tu przyszła
RACHEL
- na skrzydłach myśl moja zwisła:
- szłam przez błoto po kolana
- od karczmy aż tu do dworu; — [42]
- ach ta chata rozśpiewana,
- ta roztańczona gromada,
- zobaczy pan, proszę pana,
- że się do poezyi nada,
- jak pan trochę zmieni, doda
PAN MŁODY
- Tak to czuję, tak to słyszę:
- i ten spokój, i tę ciszę,
- sady, strzechy, łąki, gaje,
- orki, żniwa, słoty, maje.
- Żyłem dotąd w takiej cieśni,
- pośród murów szarej pleśni:
- wszystko było szare, stare
- a tu naraz wszystko młode,
- znalazłem żywą urodę,
- więc wdecham to życie młode;
- teraz patrzę się i patrzę
- w ten lud krasy, kolorowy,
- taki rzeźki, taki zdrowy, —
- choćby szorstki, choć surowy.
- Wszystko dawne coraz bladsze,
- ja to czuję, ja to słyszę,
- kiedyś wszystko to napiszę;
- teraz tak w powietrzu wiszę
- w tej urodzie, w tem weselu;
- lecę, jak mnie konie niosą, —
- od miesiąca chodzę boso,
- odrazu się czuję zdrowo
- chadzam boso, z gołą głową;
- pod spód więcej nic nie wdziewam,
- odrazu się lepiej miewam.
[43]SCENA 20. PAN MŁODY, RACHEL, POETA.
POETA
- Panna młoda jakieś słówko
- ma do ciebie
PAN MŁODY
- rzucam damę,
- muszę służyć mojej pani
RACHEL
- Może słóweczko z wymówką,
- bo coś na mnie kiwa główką
POETA
- takie tam drobnostki same
SCENA 21. RACHEL, POETA.
RACHEL
- A pan mi zostawia siebie
POETA
- pani mnie interesuje
RACHEL
- ja się patrzę i miarkuję
POETA
- tak od pierwszego spojrzenia
RACHEL
- ach myśli pan, tak zniechcenia
POETA
- trzask gromu
[44]RACHEL
- spudłować można
POETA
- Otóż panienko wielmożna:
- miłość, Amor, strzała złota
RACHEL
- Amor, Amor, bóg bożyszcze
- rzuca się na pastwę oślep
- i woła:
- i zapalę i zniszczę
POETA
- Bellerofon leci oklep.
- Pani poezyą przesiąkła;
- Ledwo słówek parę brząkła
- Muza pani, — a już błyski
RACHEL
- pan sądzi, że koniec bliski;
- że mnie porwie Amor-bożek
POETA
- oto od stóp główy do nożek
- Galatea
RACHEL
- co, ja nimfa?
- Tosamo mi właśnie powtarza
- pewien koncypient jurysta
POETA
- więc go pani zaniedbuje,
- że to człowiek pracy
[45]RACHEL
- limfa:
- to jest taki, jak się zdarza
- zbyt często, co tylko powtarza,
- co kto drugi gdzie umieści
- w poezyi albo w powieści;
- nie indywidualista
POETA
- Pani żąda z pierwszej ręki
RACHEL
- jak od kwiatów, od jabłoni,
- od chmur, słońca, żabek, gadu,
- jak od kwitnącego sadu; —
- cała ta poezya co goni
- w powietrzu, którą wichr miata,
- która co dnia świeża wzlata,
- z wszystkiego fosforyzuje, — —
- pan to pisze, ja to czuję,
- więc
POETA
- i czegóż pani życzy
RACHEL
- miodu, rozkoszy, słodyczy
- miłości, roznamiętnienia
- i szczęścia
POETA
- a miłość wolna?...
RACHEL
- Ach marzyłam o tem zawsze
[46]POETA
- a gdyby tak szczęście łaskawsze
- pożaliło się jej biedy
RACHEL
- przestałabym marzyć wtedy
SCENA 22. RADCZYNI, PAN MŁODY.
PAN MŁODY
- Jak się żenić, to się żenić
RADCZYNI
- komu dzwonią lat południe,
- niech się spieszy użyć wczasu
PAN MŁODY
- tak się pić chce przy źródełku;
- ożenić się w tem pragnieniu,
- to tak, jakby w uniesieniu....
RADCZYNI
- w równe nogi wskoczyć w studnie
PAN MŁODY
- nie utonę, nie utonę
RADCZYNI
- topi się, kto bierze żonę
PAN MŁODY
- Niech się stopi, niech się spali,
- byle ładnie grajcy grali,
- byle grali na wesele.
- Jak się tak muzyka miele,
- jak na żarnach, hula, dzwończy,
- niech se huka, stuka, puka, [47]
- pląsa, bije, przybasuje,
- piska skrzypiec struną cienką,
- tak podskocznie, tak mileńko;
- niech się miele jak młyn wodny
- w noc miesięczną, w czas pogodny;
- szumiejąca, niech się snuje
- a niech w dźwiękach się nie kończy,
- choćby usnąć w tańcowaniu
- przy mieleniu, przy hukaniu,
- w zapomnieniu, w kołysaniu;
- światy czarów, — czar za światem! —
- jestem wtedy wszystkim bratem
- i wszystko jest moim swatem
- w tém weselu, w tej radości:
- Bóg mi gości pozazdrości.
- Granie miłe, spanie miłe,
- życie było zbyt zawiłe,
- miło snami uciec z życia,
- sen, muzyka, granie, bajka, —
- zakupiłbym sobie grajka, —
- spać, bo życie zbyt zawiłe,
- trzaby mieć ogromną siłę,
- siłę jakąś tytaniczną,
- żeby być czemś na tej wadze,
- gdzie się wszystko niańczy w bladze, —
- to już tak po uszy sięga,
- Los: fatyga, czas: mitręga.
- Spać, muzyka, granie, bajka,
- zakupiłbym sobie grajka,
- to mi się do duszy nada
RADCZYNI
- Ach, pan gada, gada, gada
[48]SCENA 23. PAN MŁODY, POETA.
PAN MŁODY
- Jakże ci tu na weselu
POETA
- zdaje mi się, żem pan młody
PAN MŁODY
- a mnie się widzi, że patrzę
- na piękno i szczęście cudze,
- że nie moje, to, co moje
POETA
- to są takie niepokoje —
- a co mnie tam szczęście moje
- czy nie moje, a bierz licho
PAN MŁODY
- tylko cicho, tylko cicho,
- bo jak najdziesz twoje,
- to tak jakbyś nalazł nutę
POETA
- Wiersze?
PAN MŁODY
- wrażenia, wrażenia najszczersze,
- śpiewnik serdeczny, kantyczki,
- całość w książce, komplet serca
- i te wszystkie spotkania najpiersze,
- i te wszystkie rozmowy u pola,
- i w ogródku i we dworze,
- w sieni, na przysionku, w komorze, [49]
- aż do ślubu, aże do kobierca:
- komplet serca
POETA
- to ciekawe,
- że, co my rozumiemy przez prozę,
- przetapia się na dźwięk, rymy
- i że potem z tego idą dymy
- po całej literaturze
PAN MŁODY
- zupełnie tak jak w naturze:
- kwiat w swoim zapachu się lotni
- i przychodzą różni markotni
- tesame wąchać róże
POETA
- a gdyby tak ustroić się w róże
- i wejść na ogromny stos
- drzewa
- i pokazać: jak śpiewa
- człowiek, co w różach na czole
- umiera
PAN MŁODY
- trzebaby lutni Homera
POETA
- A Los, a Atmosfera,
- a ogień, a płomieni góra,
- a czarna obłoków chmura,
- coby się ze stosu wzbiła
PAN MŁODY
- Śmierć!?
[50]POETA
- A to byłaby Siła!
SCENA 24. POETA, GOSPODARZ.
POETA
- taki mi się snuje dramat
- groźny, szumny, posuwisty,
- jak polonez, gdzieś z kazamat,
- jęk i zgrzyt, i wichrów świsty. —
- Możę przy tem wichrów graniu, — —
- O jakiemś wielkim kochaniu.
- Bohater w zbrojej, skalisty,
- ktoś, jakoby złom granitu,
- rycerz z czoła, ktoś ze szczytu
- w grze uczucia, chłop »qui amat«,
- przytem historya wesoła
- a ogromnie przez to smutna
GOSPODARZ
- to tak w każdym z nas coś woła:
- jakaś historya wesoła
- a ogromnie przez to smutna
POETA
- A wszystko bajka wierutna.
- Wyraźnie się w oczy wciska,
- zbroją świeci, zbroją łyska
- postać dawna, coraz bliska,
- dawny rycerz w pełnej zbroi,
- co niczego się nie lęka,
- chyba widma zbrodni swojej [51]
- a serce mu z bolów pęka
- a on z takiem sercem w zbroi
- zaklęty u źródła stoi
- i do mętów studni patrzy
- i przegląda się we studni
- a gdy wody czerpnie ręką,
- to mu woda się zabrudni
- a pragnienie zdroju męką,
- więc mętów czerpa ze studni;
- u źródła, jakby zaklęty:
- taki jakiś polski święty
GOSPODARZ
- dramatyczne, bardzo pięknie, —
- u nas wszystko dramatyczne,
- w wielkiej skali, niebotyczne, —
- a jak taki heros jęknie,
- to po całej Polsce jęczy,
- to po wszystkich borach szumi,
- to po wszystkich górach brzęczy,
- ale kto tam to zrozumi,
POETA
- dramatyczny, rycerz błędny,
- ale pan, pan pierwszorzędny:
- w zamczysku sam osmętniały
- a zamek opustoszały
- i ten lud nasz taki prosty
- u stóp zamku, u stóp dworu
- i ten pan, pełen poloru
- i ten lud prosty rubaszny
- i ten hart rycerski, śmiały
- i gniew boski gromki, straszny
[52]GOSPODARZ
- tak się w każdym z nas coś burzy,
- na taką się burzę zbiera,
- tak w nas ciska piorunami,
- dziwnemi wre postaciami
- dawnym strojem, dawnym krojem
- a ze sercem zawsze swojem;
- to dawność tak z nami walczy.
- Coraz pamięć się zaciera, — — —
- tak się w każdym z nas coś zbiera
POETA
- Duch się w każdym poniewiera,
- że czasami dech zapiera;
- takby gdzieś het gnało, gnało,
- takby się nam serce śmiało
- do ogromnych wielkich rzeczy
- a tu pospolitość skrzeczy
- a tu pospolitość tłoczy,
- włazi w usta, w uszy, oczy;
- duch się w każdym poniewiera
- i chciałby się wydrzeć, skoczyć,
- ręce po pas w krwi ubroczyć,
- ramię rozpostrzeć szeroko,
- wielkie skrzydła porozwijać,
- lecieć, a nie dać się mijać;
- a tu pospolitość niska
- włazi w usta, ucho, oko; — —
- daleko, co było z bliska, —
- serce zaryte głęboko,
- gdzieś pod czwartą głębną skibą,
- że swego serca nie dostać.
[53]GOSPODARZ
- Tak się orze, tak się zwala
- rok w rok, w każdem pokoleniu:
- raz w raz dusza się odsłania,
- raz w raz wielkość się wyłania
- i raz w raz grąży się w cieniu.
- Raz w raz wstaje wielka postać,
- że ino jej skrzydeł dostać,
- rok w rok w każdem pokoleniu,
- i raz wraz przepada, gaśnie,
- jakby czas jej przepaść właśnie; —
- Każden ogień swój zapala,
- każden swoją świętość święci...
POETA
- My jesteśmy jak przeklęci,
- że nas mara, dziwo nęci,
- wytwór tęsknej wyobraźni
- serce bierze, zmysły draźni,
- że nam oczy zaszły mgłami;
- pieścimy się jeno snami
- a to, co tu nas otacza,
- zdolność nasza przeinacza:
- w oczach naszych chłop urasta
- do potęgi króla Piasta
GOSPODARZ
- A bo chłop i ma coś z Piasta,
- coś z tych królów Piastów, — wiele!
- — już lat dziesięć pośród siedzę,
- sąsiadujemy o miedze,
- kiedy sieje, orze, miele,
- taka godność, takie wzięcie;
[54]
- co czyni, to czyni święcie;
- godność, rozwaga, pojęcie.
- A jak modli się w kościele,
- taka godność, to przejęcie;
- bardzo wiele, wiele z Piasta;
- chłop potęgą jest i basta.
SCENA 25. POETA, GOSPODARZ, CZEPIEC, OJCIEC.
CZEPIEC
- Szczęść wam Boże
OJCIEC
- pochwalony
GOSPODARZ
- pochwalony, ojcze, kumie, —
- tyle gości od Krakowa
OJCIEC
- a bo lo nich to rzecz nowa,
- co jest lo nos rzeczą starą,
- inszom sie ta rzondzom wiarą,
- przypatrujom sie, jak czarom.
GOSPODARZ
- A to dla nich nowe rzeczy,
- to ich z ospałości leczy
CZEPIEC
- pan brat, — z miasta, — do nas znowu;
- jak się panu na wsi widzi [55]
POETA
- jak u siebie za pazuchą
CZEPIEC
- tu ta ładniej, tam to brzydzij;
- z miastowymi to dziś krucho;
- ino na wsi jesce dusa,
- co się z fantazyją rusa
GOSPODARZ
- gdyby wam tak...
CZEPIEC
- nie powtórzyć; —
- jakby kiedy, co, do czego,
- myśmy, — wi sie, nie od tego; —
- ino ktoby nas chcioł użyć, —
- kosy wissom nad boiskiem
OJCIEC
- toście zawdy mocny pyskiem
CZEPIEC
- ino sie napatrzcie pięści,
- niechno ino kaj-gdzie świsnę,
- to słychać jak w ziobrach chrzęści
GOSPODARZ
- jak z tym żydem
CZEPIEC
- tego zyda,
- było, jak go hukne w pysk, —
- juzem myśloł, że sie stocył,
- on sie tylko krwiom zamrocył
[56]
- a nie upod, bo był ścisk
- a to było przy wyborze,
- w sali w tym sokolskim dworze: —
- po co sie bestyjo darła
- a to tak z całygo garła; —
- było, jak go hukne w pysk,
- myślołem juz, że sie stocył,
- on sie ino krwiom zamrocył,
- a nie upod, bo był ścisk.
GOSPODARZ
- Toście Ptaka wybierali?
CZEPIEC
- A kiedy ptak, niechta leci
POETA
- macie ta skrzydlate ptaki?
CZEPIEC
- Ptok ptakowi nie jednaki,
- człek człekowi nie dorówna,
- dusa dusy zajrzy w oczy,
- nie polezie orzeł w gówna, —
- pon jest taki, a ja taki;
- jakby przyszło co, do czego,
- wisz pon, to my tu gotowi,
- my som swoi, my som zdrowi.
POETA
- pokłońcie się byle komu,
- poszukajcie króla Piasta.
CZEPIEC
- Pan mi razy dwa nie powi,
[57]
- bo jo orze gront i basta,
- znom, co kruk, a co pędraki,
- bo jo orze grunt i basta.
GOSPODARZ
- brat mój wiele podróżuje
CZEPIEC
- Szkoda, że pon nie lubuje,
- u nas wschodzi pikne żyto,
- pon pszenice odlazuje;
- pojon by sie pon z kobitą,
- swoja rola, swoja wola,
- swoje trocha, dobre i to.
POETA
- mnie to tak coś gna po świecie
CZEPIEC
- kaj ta znów
OJCIEC
- nie rozumiecie;
- panu trza powietrza dużo
POETA
- jestem sobie pan, żórawiec;
- zlatam, jak sie ma na lato;
- buduje se gniazdo z róż,
- ciułam słomę z waszych strzech,
- przysiadam na kalenice,
- rozpatruję okolice:
- daleko, czy blisko burz. —
- Rośnie wtedy wszystko u mnie,
- jak na próchnie, jak na trumnie,
[58]
- pełno wszelakiego ziela,
- które słońca żar aż spopiela, —
- przytem ta ogromna skala:
- jak w cmentarzu Ruisdala.
- A jak mnie kto w serce rani,
- ostrz się tępy w biedrze złomi,
- tego ani leczyć, ani
- ustrzedz się i zażyć hartu;
- człowiek się na ból łakomi,
- że ból swój, że toto są swoi, — — —
- ucieka wtedy za morze.
- Jak tak sercem co zatarga,
- to ostanie w sercu skarga;
- chce mieć wtedy szumne łoże
- fal, gdzie szuka snu w głębinie,
- snu w topieli, gnać w przestworze!
- Taki grot się ze mną włóczy;
- myślę, że ten ból jest siłą
CZEPIEC
- weź pan sobie żonę z prosta
- duza scęścia, małe kosta.
GOSPODARZ
- Cie, cie, cie, panie starosta
- wybyście ino swatali
CZEPIEC
- Jo chce, by sie ludzie brali,
- zeby sie jako garnęli,
- zeby sie tak w kupe wzięli,
- toby sie przecie nie dali
GOSPODARZ
- A to sie wam chwali, chwali
[59]OJCIEC
- czegóż wy tak prosto z mosta
- na panaście nastawali, —
- pon pedzieli, że żórawiec.
POETA
- Ptak powrotny
CZEPIEC
- Pon latawiec!
SCENA 26. OJCIEC, DZIAD.
DZIAD
- Patrzcie kumie, patrzcie kumie,
- jak sie wam to przydarzyło
OJCIEC
- Pan Bóg daje, Pan Bóg bierze;
- ani mi sie o tem śniło
DZIAD
- piekne pany, szumne pany
- i cóż wy na to mówicie,
- że to niby różne stany
OJCIEC
- co tam po kim szukać stanu.
- Ot spodobała się panu.
- Jednakowo wszyscy ludzie.
- Ot pany się nudzą sami,
- to sie pieknie bawiom z nami
DZIAD
- Bawiom, bawiom, moiściewy
[60]
- a toć były dawniej gniewy;
- nawet była krew, rzezańce
- i splamiła krew sukmany
OJCIEC
- byli ta tacy pohańce.
- Jo nic nie wiem, jestem czysty.
- To tam pewnie swoje robi
- Czart i ogień wiekuisty.
- Nie wódź nas na pokuszenie
- Panie Jezusie najsłodszy...
- Wyście znali
DZIAD
- byłeś młodszy
- a ja bywał blisko, bywał,
- widziałem, patrzały oczy,
- jak topniał śnieg i krew spłukiwał
- a potem Widziadło kroczy,
- wielką czarną chustą wieje
- i Śmierć sieje...
OJCIEC
- strasno podobno cholera
DZIAD
- tylo sta luda zabiera; —
- padali jak bąki rażone,
- byle ka, pod płot, na gnoju,
OJCIEC
- wieczyste odpocznienie
DZIAD
- hań kreślicie krzyż daremno!
[61]
- Na czołach, jakby znaczone
- plamy czarne i plamy czerwone. —
- Dopust Boski — i rzeź dopust.
- Odbywało się w czas zapust
OJCIEC
- ot wy, dziadu, jakby kruk,
- włóczycie się przy weselu
DZIAD
- hej, hej, stary przyjacielu,
- będzie pan twój wnuk.
SCENA 27. DZIAD, ŻYD.
DZIAD
- Tu tańcują, tam hulają
ŻYD
- w karczmie trza podmiatać izbę,
- kręcicie się tu po weselu.
DZIAD
- Lepiej się im tańczy w błocie,
- tu wcale nie zamiatają, —
- akurat żyd o nich dbo.
ŻYD
- Co godocie, co godocie,
- córka wam robotę do,
- nie kręćcie się tu, tam służba.
DZIAD
- Mosiek ta tyz tu nie drużba,
[62]ŻYD
- ja, tom tu po interesie,
DZIAD
- ciągnąć do swojego szynkwasu.
ŻYD
- Z weselem tyle hałasu,
- że wszystko się gniecie tu.
DZIAD
- On z miasta pan, ona chłopka,
- z miasta het poprzyjezdzali,
- z chłopami się przywitali
- jak się patrzy,
ŻYD
- taka szopka,
- bo to nie kosztuje nic,
- potańcować sobie raz:
- jeden Sas, a drugi w las.
SCENA 28. ŻYD, KSIĄDZ.
KSIĄDZ
- ano, panie arendarzu,
- jutro!
ŻYD
- termin, ja to wim
KSIĄDZ
- A Mosiek jest akuratny,
- to dlatego trzymam z nim.
[63]ŻYD
- Co do czego żyd jest nieprzydatny,
- to do takich rzeczy z groszem
- zawsze się przyda.
KSIĄDZ
- Po chłopach jednaka biéda;
- nic nie sprzedam z pustym koszem
ŻYD
- biere, płacę
KSIĄDZ
- daje, biere
ŻYD
- moje, twoje
KSIĄDZ
- twoje, moje,
- chłopską biédą nie obstoje.
ŻYD
- Patrz dobrodzij, co się dzieje,
- przy stołach się chłopy biją,
- Czepiec Maćka gruchnoł w łeb.
KSIĄDZ
- Maciek ta ma mocną głowe,
ŻYD
- może mu i nic nie zrobił,
- może rozbił na połowe.
KSIĄDZ
- A niech się ta chłopy biją,
- to Mosiek w nich wódkę leje,
- żyd, chłop, wódka, stare dzieje.
[64]ŻYD
- A sprzedaję, bo mam sklep; —
- Czepiec jutro ma mnie płacić,
- to dziś w koło bije w pysk,
KSIĄDZ
- na chłopach się chcesz bogacić,
- drzesz podwójny zysk.
ŻYD
- Chce dobrodzij na nich stracić,
- karczmę oddam,
KSIĄDZ
- jeszcze czas,
ŻYD
- czas to pieniądz,
KSIĄDZ
- dług rzecz święta,
- jutro termin,
ŻYD
- żyd pamięta,
KSIĄDZ
- pomów z Czepcem,
ŻYD
- chamy piją,
- ktoby zadarł z tą bestyją.
SCENA 29. ŻYD, KSIĄDZ, CZEPIEC.
CZEPIEC
- O mnie mowa, — jestem ci jo,
[65]KSIĄDZ
- panie Czepiec, znów coś było!
CZEPIEC
- Obmył sie juz, nic nie bedzie,
- szyćko przeńdzie, wylicy-sie.
KSIĄDZ
- A Wam to cosi patrzysie
- za te bitki, zwady, kłótnie,
CZEPIEC
- zawzięty jestem okrótnie,
- po co mi sie pies sprzeciwio.
ŻYD
- Panie Czepiec, wyście winni,
- wyście zapłacić powinni
- za mój konic.
CZEPIEC
- ty psie-ścirwo,
- konic twój? łżesz! z nas się żywią,
- ssają naszą krew, — grosz łudzą,
- nasze szyćko świństwem brudzą.
KSIĄDZ
- Panie Czepiec macie dług,
CZEPIEC
- nawet konic nie był wart
- te trzy kopki, raił czart,
- nie dam nic.
KSIĄDZ (do żyda)
- pozwijcie sądem
[66]CZEPIEC (do Księdza)
- ciewy, ciewy, z kiepskim rządem,
- toć to z waszej łaski ino
- Mosiek w karczmie sie rozpiro.
KSIĄDZ
- A bo wy nie chcecie płacić,
CZEPIEC
- bo drzecie skóre aż miło.
ŻYD
- Prawda jest, za duży czynsz,
- spuści z czynszu ksiądz dobrodzij.
CZEPIEC (wskazując Żyda)
- A, bo trzeba drzyć takiego,
KSIĄDZ
- jaka taksa słuszna, muszę.
ŻYD (wskazując Czepca)
- Nie dam księdzu, aż zapłaci
- swój dług!
KSIĄDZ (do Czepca)
- płaćcie dług!!
CZEPIEC
- Cy kaci,
- to któż moich groszy złodzij,
- czy żyd jucha, cy dobrodzij?!
KSIĄDZ
- wódka, —
[67]ŻYD
- weź skąd chcesz!
CZEPIEC
- psie dusze!!
- Niech jegomość sie nie gniewa,
- ale takim w gorącości,
- żebym, psiakrew, potłukł kości,
- nawet rodzonemu bratu.
SCENA 30. PAN MŁODY, GOSPODARZ.
PAN MŁODY
- Jak się kłócą, jak się łają!
GOSPODARZ
- ha! temperamenta grają!
- Temperament gra, zwycięża;
- tylko im przystawić oręża,
- zapalni jak sucha słoma;
- tylko im zabłysnąć nożem
- a zapomną o Imieniu Bożem, —
- taki rok czterdziesty szósty, —
- przecież to chłop polski także
PAN MŁODY
- a jakże to okropne, jakże
GOSPODARZ
- Do dziś chwalą sobie te zapusty
PAN MŁODY
- znam to tylko z opowiadań,
- ale strzegę się tych badań, [68]
- bo mi trują myśl o polskiej wsi:
- to byli jacyś psi,
- co wody oddechem zatruli
- a krew im przyrosła do koszuli.
- Patrzę się na chłopów dziś....
GOSPODARZ
- To co było może przyjś —
PAN MŁODY
- myśmy wszystko zapomnieli:
- mego dziadka piłą rżnęli...
- Myśmy wszystko zapomnieli
GOSPODARZ
- mego ojca gdzieś zadźgali,
- gdzieś zatłukli, spopychali;
- kijakami, motykami,
- krwawiącego przez lód gnali...
- Myśmy wszystko zapomnieli
PAN MŁODY
- Jak sie to zmieniają ludzie,
- jak sie wszystko dziwnie plecie;
- myśmy wszystko zapomnieli:
- o tych mękach, nędzach, brudzie;
- stroimy sie w pawie pióra
GOSPODARZ
- at odmienia nas natura;
- wiara, co jest jeszcze w ludzie,
- że coś z tego przecie będzie;
- rok w rok idziem po kolędzie
- i szukamy i patrzymy:
- czy co kiedy z tego będzie.
[69]
- Ot odmienia nas natura:
- wicher, co nad łanem wionie;
- drżenie, gdzieś aż w ziemi łonie; —
- par, który się wsiąka, wdycha,
- że się tak w tych zbożach tonie;
- chocia gleba może licha,
- nie trza ustępować z drogi:
- były bogi, będą bogi;
- wiara jeszcze jakaś w ludzie
PAN MŁODY
- jak się wszystko dziwnie plecie
GOSPODARZ
- jak się wszystko plecie dziwno.
SCENA 31. GOSPODARZ, KSIĄDZ.
GOSPODARZ
- Ksiądz dobrodziej chce się spieszyć,
- chce odjechać, zaraz konie....
KSIĄDZ
- bardzo mile czas tu schodzi;
- tak sie w swoim gruncie brodzi;
- ciekawi ci państwo młodzi
GOSPODARZ
- ciekawe, wszystko ciekawe.
- Strzemiennego!
KSIĄDZ
- strzemiennego!
[70]GOSPODARZ
- Kurdesz!!
KSIĄDZ
- coś staropolskiego — —
GOSPODARZ
- kurdesz nad kurdeszami!!!
SCENA 32. HANECZKA, JASIEK.
HANECZKA
- A, dziękuję Jaśku,
JASIEK
- dobrze?
HANECZKA
- dobrze, dobrze, — później jeszcze,
JASIEK
- Ja bo się panienką pieszcze,
- jak jakim świętym obrazkiem,
- jak pisanką, malowanką
HANECZKA
- Jeszcze będę tańczyć z Jaśkiem
SCENA 33. KASPER, JASIEK.
KASPER
- Jasiek, drużba, słuchaj bratku,
- co ci powiem na ostatku,
- zgadnij co —
[71]JASIEK
- nie wiem co,
KASPER
- że te panny, to nos chcom
JASIEK
- może, jo tak myśle som.
- Kasper, drużba, słuchaj bratku:
- co co powiem na ostatku;
- zgadnij co
KASPER
- nie wiem, no?
JASIEK
- że tak one ino kpiom.
KASPER
- co ta o to, druchny som,
- jesceśmy nie ladajacy.
JASIEK, KASPER
- albośmy to jacy, tacy.
- .........
SCENA 34. JASIEK.
JASIEK
- I Zdobyłem se pawich piór,
- nastroiłem pawich piór:
- pawie pióra ładne,
- pawie pióra kradne:
- postawie se pański dwór
- II Zdobęde se pański dwór,
[72]
- wywleke se złoty wór:
- złoty wór wysypie
- ludziskom przed ślipie:
- nakupie se pawich piór.
SCENA 35. PAN MŁODY, RADCZYNI.
PAN MŁODY
- jaki taki, niech se szczeka.
- Czy dziwota, czy dziwota:
- zamiast wody, że chcę mleka;
- że nie gonię, kto ucieka;
- na konkury lat nie trwonię,
- jak ci, co lat kwarantanne
- czekają, nim zgarną panne
RADCZYNI
- mego zdania to nie zmienia
PAN MŁODY
- punkt widzenia, kąt widzenia.
- O ten kredens, o tę szafę
- rozbiją się, jak o rafę
- i najbardziej zakochani; —
- znałem takich, prosze pani,
- pięć lat byli zaręczeni, —
- naraz szafa wszystko zmieni
RADCZYNI
- mego zdania to nie zmienia.
SCENA 36. POETA, RACHEL.
POETA
- pani się kiedy zakocha
- w chłopie
[73]RACHEL
- pan może wywróży.
- Mam do chłopców pociąg duży,
- lecz być musi ładny chłopiec.
- Powrót, powrót do natury
POETA
- nie tak trudno tego dociec:
- nie trafia się inszy który;
- skarżył się już pani ociec
- na ten literacki ton
RACHEL
- na wszystko dla mnie pozwala;
- nawet sobie mnie zachwala.
- Interesujące, co?,
- wyzysk, handel, ja i on
POETA
- wszystko się w poezyi topi
- u pani, ojciec i chłopi
RACHEL
- ogromnie dużo wierszy czytałam
POETA
- pisała pani kiedy?
RACHEL
- nie chciałam.
- Gust ten właśnie wielki miałam,
- żeby nie pisać, — lichą formą się brzydzę;
- ale za to, kędy spojrzę, to widzę
- poezję żywą zaklętą,
- tę świętą
[74]
- i tym jestem szczęśliwa:
- że święta i dla mnie żywa
POETA
- ze świętymi pani przestaje;
- za pan brat z różami w ogrodzie;
- za pan brat z obłokami
- a ku swojej wygodzie
- chce pani za pan brat z poetami
RACHEL
- Ach, pan ciągle mnie łaje, —
- cała ta przyroda tajemna
- przestała mi być ciemna
POETA
- choć oko wykol, noc na dworze, —
- to pannie serce żądzą gorze
- i wolałaby gdzie w komorze
- nie sama
RACHEL
- przyszłam na chwilę,
- gdzie ta chata rozśpiewana,
- przybiegłam jak ćmy, jak motyle,
- co biegą, — gdzie zapalona
- lampa, — ale odejdę w pokorze
- do dom
- i będę sobie wyobrażać pana
- zdaleka
- a jak będę zakochana
- przyślę panu list i klucz
POETA
- A włócz się poezjo, włócz,
- od komory, do komory,
[75]
- od ogrodu róż
- do sadu tych śpiących drzew:
- widać je tu z okienka;
- więc, jak pójdzie panienka
- a muśnie jej szal który krzew,
- to jej tęsknota i żal
- udzieli się przyciętej słomie
- a z krzaka smutek i cień
- udzieli się nieświadomie
- panience
RACHEL
- a tak, a tak
POETA
- a jak się drużba przydarzy,
- serduszko się drużbą pocieszy
- i zgrzeszy
RACHEL
- a tak, a tak:
- przez ogród pójdę, przez sad
- a pan niech tu w oknie stoi
POETA
- ujrzę panią rad,
- błądzącą przez mroczny sad,
- niby zakochaną i błędną,
- pół dziewicą, pół aniołem,
- pochyloną nad chochołem,
- jakby z obrazu Bern-dżonsa, —
- gdy ja będę w cieple stać
RACHEL
- no, nie trza się o mnie bać;
- nie przeziębi najgorszy mróz,
[76]
- jeźli kto ma zapach róż;
- owiną go w słomę zbóż,
- a na wiosnę go odwiążą
- i sam odkwitnie.
POETA
- to szczytnie; —
- ach pani się trochę dąsa
RACHEL
- patrz pan różę na ogrodzie
- owitą w chochoł ze słomy;
- przed tą pałubą słomianą
- poskarżę się mej poezyi;
- wyznam, jakich się herezyi
- nasłuchałam;
- jak się jęto kąsać, gryźć
- mnie, com przyszła zakochana! —
- Zmówię chochoł, każę przyść
- do izb, na wesele, tu, —
- może uwierzycie mu,
- że prawda, co mówi Rachela
POETA
- pani na imię Rachela
RACHEL
- czy to postać rzeczy zmienia?
POETA
- Ach, pani się zarumienia; —
- cieszę się pani imieniem, —
- sproś pani jakich chcesz gości, —
- imię pani tak liryczne
[77]RACHEL
- prawda, śliczne, — —
- a teraz proszę Miłości
- wysłuchać, —
- Chcę poetyczności
- dla was i chcę ją rozdmuchać;
- zaproście tu na Wesele
- wszystkie dziwy, kwiaty, krzewy,
- piórunypioruny, brzęczenia, śpiewy,
POETA
- i chochoła!
RACHEL
- już pan wierzy?!
- Już to pana zajęło:
- słoma, zwiędła róża, noc,
- ta nadprzyrodzona Moc
POETA
- może być weselna feta
- na wielką skalę!
RACHEL
- A! teraz pana pochwalę.
- Adje, — ta jedyna chwilka, —
- pan mnie zajął, pan teraz poeta
POETA
- otula się panna w szal, —
- więc już adje? —
RACHEL
- Nie dorosłam do wielkich skal;
- bawię się
- Pour passer le temps tylko
[78]SCENA 37. POETA, PANNA MŁODA.
POETA
- panno młoda myślę sobie,
- że, co zechcesz, to się stanie:
- miłość płonie z lic,
PANNA MŁODA
- jako, — jo nie umiem nic;
- niby na moje zawołanie
POETA
- na prośbę i rozkaz twój:
- żeś to dzisiaj panna młoda,
- jak jaśminy, jak jagoda
PANNA MŁODA
- i o cóż się to rozchodzi,
- że pon tylo się spodziwo
- po mnie
POETA
- ty dzisiaj jesteś szczęśliwą
- panno młoda, — zaproś gości
- tych, którym gdzie złe wciórności
- dopiekają, — którym źle, —
- których bieda, Piekło dręczy,
- których duch się strachem męczy
- a do wyzwoleństwa się rwie
PANNA MŁODA
- i pocóż te z Piekła duchy
POETA
- niechaj przyjdą na podsłuchy,
- na Wesele, gdzie muzyka
[79]PANNA MŁODA
- a to mi pon zabił ćwika;
- kaz się tylo luda zmieści
POETA
- muzyka ich chwilę popieści;
- duch taki chwilę przystanie
- a potem jako dym znika
PANNA MŁODA
- pon cosi trzy po trzy bają;
- może się inksi poznają
- o co chodzi, — ot mój mąż
SCENA 38. POETA, PANNA MŁODA, PAN MŁODY.
POETA
- Ach! pan młody! — ty pan młody!
- słuchaj, przecie ty poeta
- i ty dzisiaj sprawiasz Gody
PAN MŁODY
- ja szczęśliwy, do gospody
- sprosiłbym tu cały świat:
- takim rad, takim rad
POETA
- zaproś-że tego chochoła;
- tam za oknem skrył się w sad
PAN MŁODY
- cha, cha, cha, — cha, cha, cha,
[80]
- przyjdź chochole
- na Wesele,
- zapraszam cię ja, pan młody,
- wraz na gody
- do gospody
PANNA MŁODA
- jest na tyle jeść i pić,
- możesz sobie z nami kpić
PAN MŁODY
- dla nas samych dość za wiele;
- przyjdź chochole
- na Wesele
PANNA MŁODA
- przyjdze, przyjdze, jak mos wole
POETA
- Cha, cha, cha
PANNA MŁODA
- cha, cha, cha!
- Skoro północ zacznie bić,
- do nas tu na izbę przydź
PAN MŁODY
- Cha, cha, cha,
POETA
- cha, cha, cha
PANNA MŁODA
- cy on nos tyz posłucha,
- bo to głucho psiajucha
[81]PAN MŁODY
- sprowadź jeszcze kogo chcesz,
- ciesz się z nami,
- ciesz Godami
PANNA MŁODA
- ciesz się, ciesz
PAN MŁODY
- cha, cha, cha,
- czy on nas też posłucha
|