Przejdź do zawartości

W jesienną pogodę

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Leo Belmont
Tytuł W jesienną pogodę
Pochodzenie Rymy i Rytmy. Tom I
cykl Obrazy i obrazki
Wydawca Jan Fiszer
Data wyd. 1900
Druk Warszawska Drukarnia i Litografja
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
W jesienną pogodę.

Wielka niebios źrenica, jakgdyby zakrzepła:
Tak bezdusznie, tak martwo spogląda na świat;
W jej spojrzeniach już niema miłości ni ciepła;
I rażony tym chłodem obumiera kwiat.


Drzewa zrezygnowane stoją uroczyście,
Wśród gałęzi przyostry przewija się wiew;
Jakby życiem znużone, opadają liście,
I bez ruchu się kładną u stóp swoich drzew.


I te, niby ojcowie sierocy i niemi,
Patrzą w głuchej rozpaczy, jak dzieci ich mrą,

Patrzą w ziemię, usłaną szmatkami żółtemi;
I sztywnemi gałęźmi pod niebo się prą.


Twarz nieba coraz bardziej zamglona i blada,
Wszystko w ciężką, szarawą obleka się sieć:
To natura w swój letarg zimowy zapada…
Uciekaj od nas, ptaku, i do wiosny leć!



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Leopold Blumental.