Ukarany olbrzym (1867)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Ukarany olbrzym |
Pochodzenie | Podarek dla grzecznych dzieci |
Wydawca | K. Arenstein Księgarz |
Data wyd. | 1867 |
Druk | Drukarnia Spółki C.D.N. |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
(Bajeczka).
Mały chłopczyna
Który dopiero zaczyna
Rok szósty życia,
Roił niemal od powicia,
Że już nad niego
Nie znajdzie w świecie, większego
Olbrzyma!
Chcąc więc osóbce swojéj większą nadać postać,
Jak owa żaba, w bajce, pysznie się nadyma!
Kładzie ogromny cylinder na głowę
Tak, że gdyby większy jeszcze o połowę
Włożył, to czołem chyba mógłby nieba dostać!
A że do garnituru potrzeba koniecznie
Laski i cygar! Więc choć to niegrzecznie,
A nawet bardzo nieładnie
Jeśli kto kradnie!
Nasza pocieszna figurka,
Bierze kryjomo kluczyk, otwiera, i z biórka
Ojcowskiego, papieros wyjmuje z pudełka;
Zakłada na nos dwa szkiełka,
I już za progiem!
A za nim po ulicy jakby za rarogiem,
Biegnie chmara dzieciaków, krzycząc z całéj siły:
„Patrzcie ta figa
Ledwie że chodzi! Mój ty Boże miły!
Jak on ten wielki kapelusz udźwiga?“
To znowu nań wołają ci psotnicy mali:
„Zdejm pan lepiéj te szkiełka, bo się pan obali!“
Jakoż olbrzym przypadkiem o kamień uderzył,
Kapelusz mu na oczy aż po brodę w pada,
A on jak długi bruk zmierzył.
Biada!
Oberwał guza! nie wiem jak tam daléj było,
Lecz pono nie na jednym guzie się skończyło!
∗
∗ ∗ |
Jeśli kto z małości zacznie
Starszych małpować niebacznie,
I wady téj wyplenić jeśli się nie stara:
Zawsze go za to jakaś spotka kara!