Threny, Satyr, Wróżki/Threny/Thren II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Threny |
Wydawca | Księgarnia Luksemburgska |
Data powstania | 1563 |
Data wyd. | 1867 |
Miejsce wyd. | Paryż |
Źródło | skany na Commons |
Indeks stron |
Jeślim kiedy nad dziećmi piórko miał zabawić,
A kwoli temu wieku lekkie rymy stawić:
Bodajżebym był raczej kolebkę kołysał,
I z drugiemi nieważne mamkom pieśni pisał:
Któremiby dziecinki noworodne spiły,
I swoich wychowańców lamenty tuliły.
Takie fraszki mnie zbierać pożyteczniej było,
Niżli w co mię nieszczęście moje dziś wprawiło,
Płakać nad głuchym grobem méj wdzięcznéj dziewczyny
I skarżyć się na srogość ciężkiej Proserpiny.
Alem ulżyć w obojgu jednakiej wolności
Nie mógł: owom ominął, jako w dojrzałości,
Dowcipu coś rannego: na to mię przygoda
Gwałtem wbiła, i moja nienagrodna szkoda.
Ani teraz łacno dowiadać się o tem,
Jaka mię z płaczu mego czeka cześć na potém.
Nie chciałem żywym śpiewać, dziś umarłym muszę
A cudzej śmierci płacząc, sam swe kości suszę.
Próżno to, jakie szczęście ludzi naśladuje,
Tak w nas albo dobrą myśl, albo złą sprawuje.
O prawo krzywdy pełne: o znikomych cieni
Sroga, nieubłagana, nieużyta ksieni!
Takli moja Urszula, jeszcze żyć na świecie
Nie umiawszy, musiała w rannem umrzeć lecie?
I nie napatrzywszy się jasności słonecznej,
Poszła nieboga widzieć kraj ów nocy wiecznej.
A bodaj ani była świata oglądała:
Co bowiem więcej, jeno ród, a śmierć poznała?
A miasto pociech, które winna z czasem była
Rodzicom swym, w ciężkim je smutku zostawiła.