Sztuka i czary miłości/Rozdział IV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Antoni Wotowski
Tytuł Sztuka i czary miłości
Wydawca Wydawnictwo Księgarni Popularnej
Data wyd. 1931
Druk Sz. Sikora
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ IV
Trunki i zaklęcia miłosne

Okryta łachmanami, ta wiedźma przeklęta
W ostatniej nędzy wiodąc swe bezbożne życie
Bez krewnych, bez przyjaciół, przed ludźmi zaklęta
Okropnemi sztukami trudniła się skrycie
Walter Scott, Rob Roy.

Zstąpmy obecnie w niziny czarownictwa.
Od niepamiętnych czasów panował zabobon, iż istnieją specjalne ziela, trunki, zapachy, słowa — mogące wywołać miłość u zgoła obojętnej osoby, lub też chwiejące się uczucie silnie wzmocnić. Umiejętność posługiwania się podobnemi sposobami, zachowywana oczywiście w największej tajemnicy, dostępną miała być niektórym osobom — czyli czarownicom i czarownikom. Oni to umieli posługiwać się korzeniami i sokami roślinnemi oraz zaklęciami noszącemi charakter rozkazów sugestywnych.
Czasem — jak wiara ludowa głosi — moc ta nadawana im była od szatana a sposoby podobnych czarów wiernie odtwarza Sebastjan Klonowicz w „Roxolanji“, malującej zwyczaje i obyczaje mieszkańców Czerwonej Rusi.

Tęskną miłości po swoim Fedorze
Pałała młoda rusinka Fedora
Ognistych uczuć zataić nie może
Miłość jak iskra do wybuchu skora

Idzie z darami do wróżbiarki wiernej
I tak wynurza boleść swego ducha
„Władczyni piekieł, o córko Awerny
Coć czarna fala Acherontu słucha
Powiedz mi, powiedz, gdzie bawi mój miły
Przywiedź go rychło do mojego łona
Choćby nas kraje zamorskie dzieliły
Zaklnij, niech przyjdzie, bo umrę strapiona.

Rzekła wróżbiarka: — uspokój się dziecię
Co może sztuka we wszystkiem usłużę
Przyjdzie kochanek z uściski czułemi
Choćby go otchłań ukryła od świata
Utopion w wodzie, zakopany w ziemi
Albo z duchami po powietrzu lata
Gdy nów niebieskim promieniem wystrzela
Wynijdź wieczorem w wesołej otusze
Ja warząc proso i czarowne ziela
Mięszać je będę i zaklinać duszę
Z pośrodku mroku widziadło człowiecze
Zdołam wywołać dobitnie a rzeźwo
Duch napowietrzny odpowiedź wyrzecze
Echa ciemności — głosem się odezwą.

Gdy się w widziadłach ciemność zawieruszy
Pomnij Fedoro! Nie trwoż się w tej porze
Twego kochanka miej obecnym w duszy
A wara imię przypominać boże
Z Bogiem nie zdobyć piekielnych podwoi
Niebios i piekieł rozliczna jest władza
Kogo Bóg wspiera — to szatan się boi
Kto trzyma z piekłem — Bóg mu nie przeszkadza!
Siądziesz na ziemi odważnie i śmiele
Wywrócisz suknię bramowaną w szlaki
Ja ci uszpilę czarodziejskie ziele
Co cię ochroni od klęski wszelakiej

Sam ogień zstąpi żarzysty i nagły
War czarodziejski ogrzeje widocznie
Kipiąc w ukropie nasienie od jagły
Takiemi słowy naszeptywać pocznie:
„Przybądź Fedorze! pospieszaj mój drogi
Kochanka trunek czarodziejski warzy
Jeśli przybędziesz, unikniesz pożogi
Jeśli omieszkasz, ogień ci doskwarzy!

Fedora wziąwszy otuchę do łona
Tęskni po lubym spłakana i blada
Jako turkawka w locie postrzelona
Błąka się w ciemnie i na ziemię pada
Daremnie jęczy, tarza się po ziemi
Lecz serce wszędzie jednako płonęło
Przychodzi wróżka z zioły zatrutemi
I czarodziejskie rozpoczyna dzieło
Czartom i widmom daje hołd ofiarny!
Lecą maszkary na głos czarownice
Stawi się kozieł kudłaty i czarny
Włos jego gęsty a oczy, jak świece
Pyskiem i nozdrzami płomieniście bucha
Straszliwe rogi na głowie mu sterczą
Idzie doń wróżka i zaklina ducha
Duch jeno okiem migocze morderczo
I pyta wróżki, co uczynić może?
Ona mu każe w straszliwym napiewie
— „Idź kozierożcu na ląd i na morze
Przynieś na grzbiecie kochanka tej dziewie
Rychło go znajdziesz, gdy przyspieszysz kroki
Wnet go wyszukaj, choć w ciemnej pieczarze
Nieś go przez morza, nieś go przez opoki
Czy śpi czy czuwa, dopełnij coć każę!“
Posłuszny kozieł zajęczał i zniknął....

A Fedor słodził swe wieczorne chwile
Już od dawniejszej miłości odwyknął
Już drugiej dziewie dał serce motyle.
Upojon winem i szczęściem pieszczoty
Chłodził po uczcie rozegrzane płuca
Stróż go piekielny czekał poza wroty
I rogiem bodzie i na krzyż zarzuca.
Strwożony Fedor nie wie co się święci
Mniema, że trafem zawadził o kozła
Postać go chwyta, ponad lasem kręci
Kręci nad wodą i bystro powiozła.
Baszty i wieże pod stopami lecą
Góry i górki mżą się przed oczyma
Fedor od strachu wytrzeźwiony nieco
Chciałby zeskoczyć, lecz odwagi niema.
Poznaje w ciemnie znajome budowy
Poznaje wioskę, gdzie Fedora żywie;
Stare uczucia przyszły mu do głowy
I wnet na ziemię spuścił się szczęśliwie

Reszty nie powiem, bo reszta łatwa
Niech je kto zechce skończy wedle siebie
Nasza się pieśnią kolejno dogmatwa
Jak ruscy ludzie płaczą na pogrzebie.
(Acernus)

(1551—1608) „Roxolania“ Sebastjan Klonowicz, w przekładzie z łaciny przez Ludwika Kondratowicza.

Jeśli oczywiście, jak w przytoczonym poemacie, czart i kozioł należą jedynie do poetycznych dodatków — o tyle trunki i zaklęcia miłosne praktykowane były w istocie.
Zwróćmy się do czarownictwa.
Przedewszystkiem dziwną rzecz podkreślić należy — wszyscy piszący w tym przedmiocie zwracają uwagę na to, iż czarownic nieporównanie było więcej, niżli czarowników.
Znakomity średniowieczny demonolog Sprenger w swym „Malleus maleficarum“ to tłomaczy w taki sposób — kobieta — powiada — ma daleko więcej od mężczyzny zgubnych nałogów a przedewszystkiem cechują ją trzy grzechy główne; niewiara, pycha i chuć cielesna a sama już nazwa femina wywodzi się od „fide minor“ — co mniejszą wiarą oznacza.
Aczkolwiek znakomite to twierdzenie demonologa Sprengera nas ludzi współczesnych mało przekonywuje — stwierdzić jednak musimy, że czarownictwem, sporządzaniem trunków miłosnych trudniły się kobiety i to stare kobiety. Może o ich praktykach i sposobach nic byśmy się nie dowiedzieli, gdyby nie osławione procesy średniowiecza, podczas których, czy to pod wpływem histerji i halucynacji czy też znękane okrutnemi torturami — wyznawały swe tajemnice.
Według więc własnego przyznania i ludowej tradycji mogła czarownica rzucać ludzi sobie w objęcia, kojarzyć małżeństwa i zrywać małżeństwa z równą łatwością.... jak gdyby o błahe zerwanie kwiatka chodziło, lub z taką łatwością, jak my dzisiaj pięknej pannie mówimy komplement.
Co w tem prawdy? Czy wszystko na karb zabobonu złożyć należy?
Zacznijmy od trunków miłosnych.

Prawdą są osławione maści czarownice.
Niemiecki okultysta Kiesewetter je badał. W Bawarji rozwalono starą turmę, w której były więzione czarownice i tam znaleziono szereg słoików. Kiesewetter próbował ich mocy na sobie i opisywał potworne wizje, jakich po użyciu tych maści doznawał. Śniło mu się więc, że leci w przestworza, że znajduje się na jakiś straszliwych zgromadzeniach, że zwiedza nieznane lądy i kraje.
Rezultat tych doświadczeń był dość smutny — snać Kiesewetter nie umiał się z maściami należycie obchodzić — gdyż dnia pewnego znaleziono go w gabinecie martwym.
Te jednak eksperymenta dają nam wyjaśnienie sabatów — po zażyciu narkotyków doznawali czarownice i czarownicy wizji, które za rzeczywistość przyjmowali.
Takim jest wytłomaczenie owych szatańskich napojów miłosnych, które miały za zadanie omotać, zmusić do kochania najbardziej obojętnego.
Napoje te zawierały poprostu środki erotycznie podniecające — to, cobyśmy dziś nazwali aphrodisiaques”.
Rzeczą jest znaną, że przeróżne zapachy, niekoniecznie nawet miłe i rozkoszne sprawiają erotyczne podniecenie. Tak np. podkreślają niemal wszyscy lekarze zajmujący się patologją — dziwnie zmysłowo podniecającą właściwość zapachu potu ludzkiego. Wytarcie twarzy bielizną drugiej osoby, przesiąkniętej potem, ma sprowadzać niezwykle silne pożądanie miłosne.
Więc znanym jest fakt o królu francuskim Henryku III, który w czasie jakiegoś balu dworskiego — wyszedł do przyległej komnaty i tam przez pomyłkę, zamiast ręcznikiem, wytarł sobie twarz, przypadkowo leżącą na umywalni koszulą jednej z dam dworu Marji de Cleves — do której poczuł potem nieprzepartą miłość.
Również w ten sam sposób powstać miała wielka miłość króla Henryka IV do pięknej Gabrjeli d‘Estrees — mianowicie król otarł twarz chustką pomienionej damy.
W właściwość tą potu czy zapachu ludzkiego tak dalece wierzą niektórzy, iż jak pisze niemiecki podróżnik Jäeger — na wyspie Filipinach istnieje zwyczaj, że gdy się para kochanków na czas jakiś rozłącza, doręczają sobie wzajem, swe chustki lub części bielizny. By zachować wierność, wystarcza podobno, codziennie chustkę taką całować i woń jej wdychać.
Lecz wracajmy do tematu.
Jak widzieliśmy więc zawierały trunki i maści miłosne czarowników i czarownic — przeróżne znane nam lub nieznane środki podniecające, które istotnie mogły jeśli nie wywołać miłość — to doprowadzić osobę, której je podstępnie podsunięto, do szału, erotycznego podniecenia, rzucenia się w stanie nieprzytomnym w objęcia zgoła nie kochanej osobie.
Nie będzie to w rzeczy samej żadne oczarowanie, lecz chwilowe zatrucie, sparaliżowanie woli z jednoczesnem rozpętaniem zmysłów. Słynny erotoman, profesor rozpusty, napół, obłąkany markiz de Sade w XVIII w. poczęstował kiedyś na balu w ten sposób sporządzonemi cukierkami szereg dam — a po chwili bal zamienił się w dziką orgję, z dość tragicznym zakończeniem — bo nazajutrz panie pochorowały się ciężko, dwie zaś z nich umarło.
Lucylla, żona Lukrecjusza, chcąc być od niego miłowana, dała mu filtrum, od którego on wpadłszy w szaleństwo sam siebie zabił.
Napój który Cesonja dała cezarowi Kaliguli dla zjednania jego miłości pozbawił go rozumu.
Philtra nocent animis vimque furoris habent — powiada Owidjusz.
Niema to nic wspólnego z czarownictwem a polega na stosowaniu podniecających środków. Przepisy w tym względzie, przeważnie na szczęście zaginęły, lecz ponieważ niemal codzień odkrywamy nowe właściwości przeróżnych ziół — na tem wszak oparte jest współczesne lecznictwo — przypuszczać należy, iż znały czarownice właściwości wielu korzeni i traw, nam dotychczas jeszcze nieznanych.

Przyjdę obecnie do czarodziejskich sposobów i parę z mniej obrzydliwszych i okrutnych podam na początek.


Jeśli chcesz być kochany — postaraj się jakimkolwiek bądź sposobem dostać pasmo włosów ukochanej. Dostawszy je, zaszyj w woreczek z niebieskiego płótna i staraj się go mieć przy sobie, aby przy spotkaniu z nią woreczek znajdował się po lewej ręce. Po dziesiątem spotkaniu poczuje do ciebie nieprzeparty pociąg.

Na początku miesiąca zakopać srebrną monetę pod progiem, na który często stąpa zakochany lub zakochana. Pod koniec miesiąca wyjść i zawiesić tak, aby dotykała ciała i nosić dobę, później zaś starać się ukochanej osobie monetę ową wręczyć.
Sposób ten ma być na na tyle skutecznym, że osoba, która monetę otrzymała przywiąże się na zawsze i nigdy nie opuści osoby, która jej monetę doręczyła.


Trzeci sposób mający nieco wspólnego z hypnotyzmem.
Należy spędzić pięć lub sześć dni cnotliwie, wstrzemięźliwie a na siódmy — powinno to wypaść w piątek, bo piątek jest dniem Wenery — należy zjeść potrawy i napoje pobudzające. Wówczas wstąpić do dziewczyny, o miłość której się ubiega i rozmawiając z nią — uporczywie patrzeć w oczy. Promienie, jakie wychodzą z oczu zakochanego — wpływają na wzbudzenie uczucia.
Gdyby dziewczyna, z tych lub innych powodów prosto w oczy nie spozierała — należy pobudzić jej ciekawość, by nie unikała wzroku.


W piątek rano przed wschodem słońca, iść do sadu i zerwać najpiękniejsze jabłko a na białym arkusiku papieru krwią utoczoną z serdecznego palca napisać imię własne jak również imię osoby, o której miłość się ubiegamy. Na drugim kawałku papieru napisać również krwią jedno słowo „Scheva“. Pozatem należy starać się otrzymać włos z głowy ukochanej osoby i złączyć z trzema swojemi włosami. Później rozkrajać jabłko na połowę, wydrążyć je i włożywszy wewnątrz zwinięte papierki wraz włosami wszystko zakopać niespostrzeżenie przed domem ukochanej. Skutek niezadługo każe na siebie czekać.


Piątek jest dniem, w którym Wenus sprzyja narodzinom miłości, dla tego wszelkie czary miłosne najlepiej czynić tego dnia. W ten dzień je najlepiej rozpoczynać lub tegoż dnia kończyć.


Należy wziąć złoty pierścień z djamentem, którego jeszcze nikt nie nosił. Pierścień zawinięty w kawałek jedwabnej materji należy nosić na sercu przez przeciąg kilku dni. Na dziewiąty dzień, przez wschodem słońca wyryć na wewnętrznej, stronie słowo „Scheva“, w jakikolwiek sposób dostać trzy włosy ukochanej i do tych włosów dodając trzy włosy własne wymawiać następujące zaklęcie: „niechaj w sercu twem pozostanie nieprzeparte uczucie ku mnie i miłość twoja niechaj będzie tak płomienna, jak płomienną jest moja miłość! Adonai, Elohim, Agla, Tetragramaton!“


Należy kupić szpilkę z żółtej miedzi oraz zielonego(!) jedwabiu i nici, płacąc za nie srebrną monetą i nie biorąc reszty. Jedwab ten, okręciwszy nitką trzy razy mały palec lewej ręki; wyrzucić za okno, palec zaś zostawić okręcony aż do spotkania z ukochaną osobą. Przy zobaczeniu z nią, stanąwszy naprzeciw, szpilką miedzianą kupioną jednocześnie z tym jedwabiem, mocno ukłuć palec okręcony nitką a kroplą krwi, jaka wystąpiła przy ukłuciu się, dotknąć jej rozmawiając, tak aby nie zauważyła tego a w myśli wyrzec zaklęcie — „niechaj w sercu jej i we krwi twojej zrodzi się miłość równie gorąca jak i w mojej krwi! Elohim, Agla, Agla, Tetragramaton“.


Wszystkie dotychczasowe sposoby, jakie przytoczyłem są dostatecznie głupie, lecz względnie nie wstrętne i nie okrutne. Poza podstępnem wyrywaniem włosów ukochanej — oczywiście o ile daje sobie wyrwać, innych krzywd nie możemy nikomu wyrządzić.
Nie wszystkie jednak czarodziejskie sposoby były równie niewinne. Jak widzieliśmy prawie każdy sposób dla skuteczności czarów wymagał posiadania jakiegoś przedmiotu, pochodzącego od osoby, o której miłość się ubiegało. Więc — czy to włosów, kawałka paznokcia, części szaty, czy wreszcie nawet grudki ziemi po której ukochana stąpała.
Nie poprzestawali jednak na tem czarownicy — i tu szukać należy przyczyny powszechnej ku nim nienawiści i wzgardy — a dla skuteczności swych praktyk, żądali krwi, żądali krwawej ofiary. Dobrze jeśli jeszcze sprawa ograniczała się do biednego zwierzęcia lub ptaka — ulubioną była krew z gołębia lub serce zeń żywcem wydarte — lecz w wielu wypadkach uśmiercano istotę ludzką — niewinne dziecko!
Działo się to podczas osławionych t. zw. „czarnych mszy“, kiedy w czasie szatańskich ceremonij zarzynano... tak... noworodka. A zwyrodnienie było na tyle wielkie — pisze w swej „Synagodze szatana“ Przybyszewski — iż za czasów Ludwika XIV we Francji, ofiarą zbrodniarzy padło parę tysięcy dzieci...
Zrozumiałem jest obecnie czemu świadomie nie przytoczyłem tych praktyk. Natomiast wślad za „Wypisami Czarnoksięskiemi“ podam jeszcze parę sposobów.
Chcesz się dowiedzieć myśli, chęci i sekretów osobliwie niewiast.
Serce gołębie z głową żaby ususzywszy, zetrzyj na proszek i połóż śpiącej a powie ci wszystko, co ma na sercu. Gdy zaś wypowie, odbieraj je co żywo, aby się nie ocknęła.
Albo żabę do wody wpuściwszy, język z niej wyjęty połóż na sercu niewiasty śpiącej; albo serce kosa; albo serce i nogę sowy prawą pod głowę. Albo kamień quirim, znajdujący się w gniazdach dudków, na głowie śpiących jakichkolwiek osób — spytane w głos na wszystko odpowiedzą. Trzymając kamień czarny, beratides zwany dowiesz się, co kto myśli. — W Etjopji było według Diodora Sycylijskiego źródło, z którego kto się napił wody, nic nie mógł zataić.
Chcesz poznać wierność żony twojej lub innej niewiasty?
Połóż djament na czole śpiącej. Niepoczciwa porwie się nagle z łóżka. — Albo słonecznik zbierany w sierpniu, gdy słońce jest we Lwie, zawinąwszy w liściu bobkowym połóż w kościele. Niewiasty, które złamały wierność małżeńską, tam się modlące, póty nie będą mogły wynijść, póki słonecznik z wiązaniem tam będzie.
Chcesz, aby małżeństwo zgodne i małżonkowie z siebie kontenci byli?
Niech mąż samca a żona samicy przepiórek serca noszą przy sobie. — Albo żona niech nosi przy sobie szpik z lewej nogi wilka a mąż kawał rogu jeleniego. — Albo, ile razy żona część włosów ze wszystkich części ciała ofiarowanych u ołtarza z świecą zapaloną nosić na głowie będzie, tyle razy mąż zapali się do niej miłością.
Chcesz osobę jaką usidlić miłością ku sobie?
Noś przy sobie mięso źrebięcia, Hyppomanes zwane. — Hyppomanes według zabobonnego mniemania jest mięso czarne, okrągłe, wielkości figi suchej, z którym źrebię na czole się rodzi i które klacz jakoby odrywa i połyka — ususzonym w garnku nowym polerowanym i w piecu z którego chleb wyjęto. Do którejkolwiek osoby je przyłożysz — kochać cię będzie. — Albo noś przy sobie włosy końca ogona wilczego. Albo zaszyj w kołnierzu te słowa i krzyże — † authos † aaortoo † noxio † bay † gloy † aperit — a wszyscy kochać cię będą.
Albo miej przy sobie kości zgryzione od mrówek prawej strony żaby. Lewej zaś strony kości nosząc wszystkim byś był nienawistny. — Albo rękami namaszczonemi sokiem bluszczowym dotknij się osoby od której chcesz być kochany.
Chcesz poznać, która ciebie z trzech lub czterech osób bardziej miłuje?
Weź trzy lub cztery główki ostu, utnij końce i każdej dawszy imię tych trzech lub czterech osób, podłóż każdej z osobna pod poduszki. Główka osoby bardziej miłującej puści kiełki.


Sądzę, że wyliczonych sposobów dość!
Słusznie z nich śmiejemy się, zwąc je szczytem idjotyzmu. Czasem nawet wydawaćby się mogło, że podane zostały w średniowieczu, aby wprost sobie zadrwić z ludzi — bo doprawdy jest niemożliwem odnaleźć nieistniejące kamienie „baratides” i „quirim” z gniazd dudków, jak również nie było jeszcze takiego, coby odnalazł słynną narośl na czole źrebięcym — hippomanes. Niemniej niewykonalnem przedsięwzięciem... zdobycie kości żabiej ogryzionej przez mrówki.
Wydawaćby się mogło, że istotnie podobne idjotyzmy podane jeno gwoli śmiechu zostały. Toć nawet któryś współczesny uczony napisał dysertację — „o próżności środków, których ludzie zabobonni lub głupi używają do zjednania miłości, lub odkrycia sekretów i wierności niewiast lub mężczyzn”... a jednak... Po dziś dzień jeszcze są sprzedawane przeróżne „Salomonisy” (sic!), i podobne zbiorniki kretynizmu ludzkiego w których sposoby, które ja, jako curiosum, dla humorystyki przytoczyłem — podawane są najpoważniej, bez żadnych komentarzy, niby niezawodne środki!
Tak! Nieprawdopodobne a prawdziwe!
Ileż razy zwracał się do mnie jaki poczciwy kmiotek, prosząc, aby mu wytłomaczyć, jak to się dzieje, że kupiwszy „Księgę mądrości“ za słoną cenę, daremnie szuka „żabiego szpiku” lub próżno wyrwał ukochanej Magdzie trzy włosy z głowy — „a ta Magda, bestja nic, tylko za innego za mąż się wybiera!“ A kiedym długo mu tłomaczył, wyjaśniał, że „dzieła“ podobne są tylko oszustwem, żerowaniem na naiwności ludzkiej, niedowierzająco kiwał głową.
— Niema sprawiedliwości dla ludzi biednych! — mówił... i szedł kupić nową „książkę”.
Ileż miałem podobnych przykładów!
Głupoto ludzka! Gdzież twój początek i gdzie kres! Jesteś jeszcze bardziej niezbadana, niżli tajniki niewieściego serca!





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Antoni Wotowski.