Przejdź do zawartości

Sztuka czytania/Stracone złudzenia

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Bereza
Tytuł Sztuka czytania
Wydawca Czytelnik
Data wyd. 1966
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

STRACONE ZŁUDZENIA

Trochę wstyd, ale muszę pochwalić swoją przenikliwość. Widzę po prostu, że niemal bezbłędnie rozeznałem się w pisarskiej sytuacji Marka Nowakowskiego, pisząc w swoim czasie o opowiadaniach „Ten stary złodziej“ (1958) i „Benek Kwiaciarz“ (1961). Przewidziałem także te możliwości, wśród których Nowakowski może dokonywać wyborów i poszukiwań. „Silna gorączka“ (1963) potwierdza sporo moich przypuszczeń i podejrzeń. Jedno z nich mogło się wydawać zupełnie fantastyczne. Przewidywałem mianowicie, że tak szczególny świat pisarski Nowakowskiego może się okazać jego rajem utraconym. W „Silnej gorączce“ Nowakowski zdaje się mówić jak ów chłop z anegdoty: „Jak było, to było, ale było, a teraz jak jest, to jest, ale nie ma“. Ma to w tym wypadku sens psychologiczny i odnosi się do sytuacji podmiotowej.
Nowakowski zerwał w nowych opowiadaniach z tak intrygującą przedmiotowością swojej wcześniejszej twórczości. Wbrew literackiemu duchowi czasu i wbrew naturze młodego wieku Nowakowski pisał tak, jakby on sam z życiem, któremu dawał wyraz, nie miał nic wspólnego. Teraz wszystko się zmieniło. Ukryty wszechwiedzący narrator przybrał ciało i krew i występuje jako narrator pierwszy, który w sobie widzi temat główny tego wszystkiego, co ma do opowiedzenia. Podkreślam tę nowość formalną, choć wiemy wszyscy, że nie na formie rzecz polega. Podmiotowa forma narracji może kryć treści przedmiotowe, a jeszcze częściej na odwrót. Formalnie podmiotowy „Wzlot“ Iwaszkiewicza jest niemal całkowicie przedmiotowy w swoich treściach, a epicko-przedmiotowa „Sława i chwała“ jest we wszystkim, co najistotniejsze, wyłącznie podmiotowa. W „Silnej gorączce“ podmiotowe są także dwa czy trzy opowiadania pisane w trzeciej osobie. Nowakowski zdecydował się, żeby użyć jego języka, na puszczenie farby.
Ta decyzja, nie ma co ukrywać, była konieczna. Pisałem w związku z „Benkiem Kwiaciarzem“ o tym, jak Nowakowski bez reszty wyeksploatował w sensie stylistyczno-narracyjnym materiał językowy, który miał do dyspozycji. Wczesnej twórczości Nowakowskiego nie można już było kontynuować pod groźbą skazania się na monotonię i ubóstwo. Wybór innej przedmiotowości nie wchodził u Nowakowskiego w rachubę, choć naiwni tego od niego oczekiwali. Pozostawała więc rezygnacja z przedmiotowości jako jedyne wyjście. Rozumiem, że to musiała być trudna decyzja. Już nie ze względów formalnych. Musiały istnieć ważniejsze niż formalne względy, dla których tak się Nowakowski wystrzegał treści podmiotowych. „Silna gorączka“ wyjaśnia wszystko. Nowakowski puścił farbę bez żadnych względów wobec siebie. Zmieniła się radykalnie treść i forma jego pisarstwa, nie zmieniła się jego pisarska postawa. Ta sama bezwzględność i zimna precyzja w nazywaniu zarówno przedmiotowych jak podmiotowych treści. Oczywiście w tym drugim wypadku rzecz jest już absolutnie rzadka i aż zastanawiająca.
W dawnych opowiadaniach opowiadał Nowakowski rzeczywistość zewnątrzną, zdarzeniową. W „Silnej gorączce“ w naturalny sposób wysunęła się na plan pierwszy rzeczywistość wewnętrzna, myślana. Przywykliśmy do tego w literaturze i jest to zgodne z naturą rzeczy, że ludzka rzeczywistość myślana wykracza daleko poza doświadczenie, ponieważ jej przyrodzonym terenem jest wyobraźnia tak luźno przecież z doświadczeniem związana i tak mało od niego zależna. U Nowakowskiego myślane równa się doświadczone lub bezpośrednio dostępne doświadczeniu. Wyobraźnia tak zazwyczaj nad doświadczeniem panująca jest u Nowakowskiego całkowicie od doświadczenia zależna, czerpie wyłącznie z jego treści i funkcjonuje według jego żelaznych praw. W myślanym powtarza Nowakowski strukturę doświadczonego. Monolog wewnętrzny tak, ale żadnych „strumieni świadomości“, żadnych ingrediencji fantazji, marzenia, abstrakcji, złudzeń, swobodnej gry myśli. Wyobraźnia Nowakowskiego jest ujarzmiona przez doświadczenie. Z natury czy przez żelazną dyscyplinę, Bóg raczy wiedzieć. W każdym razie rzeczywistość myślana układa się Nowakowskiemu w zdarzenia, które w opowiadaniu niczym się nie różnią od zdarzeń realnie doświadczonych lub bez żadnej korektury możliwych do sprawdzenia w doświadczeniu. Myślenie Nowakowskiego zawiera rekonstrukcję lub premedytację zdarzeń realnych. Rekonstrukcja i premedytacja zdarzeń to jak gdyby formy, w których się przejawia życie wewnętrzne u Nowakowskiego. Jaka treść się za tym kryje? Co się rekonstruuje i do czego zmierza premedytacja?
Rekonstrukcja jak zawsze dotyczy tego, co było, a nie jest, i ustawicznie potwierdza świadomość, że było, ale się zmyło. Ta świadomość z kolei wyznacza kierunek premedytacji: co jest, także się zmyje i można nawet dla złośliwej satysfakcji przyśpieszyć naturalny proces. W raju utraconym Nowakowskiego liczyły się konkretne rzeczy: siła, zręczność, odwaga, jędrność ciała, ładność, fizyczna i fizjologiczna wydolność we wszystkim, do czego organizm ludzki czy tak zwany charakter może być użyty. Na wszystko istniała właściwa cena i istniały niepodważalne sprawiedliwe zasady wymiany wartości. Spadek wartości powodował natychmiastowy spadek ceny i trzeba było umiejętnie i mądrze pogodzić się z sytuacją. Tu swoista sprawiedliwość godna była uznania dopóty, dopóki siebie samego można było traktować za towar pełnowartościowy. Gdy Nowakowski poczuł się przyciśnięty do muru, żeby siebie samego według obowiązującego kursu obliczyć, rachunek wypadł obrzydliwie. Nowakowski zdecydował się na zrobienie bezwzględnego obrachunku i przedstawił go w „Silnej gorączce“ z jej podmiotowymi treściami.
Te treści to niemal obsesja biologicznego zamierania, rozkładu, starzenia się. Towar był dobry i towar się zepsuł. Wszystko funkcjonowało kiedyś jak należy, a teraz funkcjonuje źle, a będzie jeszcze gorzej. Kiedyś miało się smak do wszystkiego, a teraz nie ma się smaku. Nawalają nerki i żołądek, wypadają zęby, wiotczeją mięśnie, obwisa skóra, diabli wzięli odwagę, nie jest się kozakiem dla dziewczyn, w perspektywie ma się powolną śmierć, wypisującą swoje znaki na twarzach, na ciałach i w oczach wszystkich, których się zechce przyuważyć. Narrator Nowakowskiego Krzysztof rejestruje jak sejsmograf wstrząsy podziemne wszystkie znamiona cudzego i własnego rozkładu. Gdy się tak jak on widzi wszystko, nie dziw, że ma się ochotę zniszczyć to, co czeka na zniszczenie. Dla niego tak jak dla wszystkich najważniejszy jest ten drugi człowiek, bez którego nie sposób się obyć. Wszystko jednak zapowiada utratę tego drugiego człowieka. W opowiadaniu „Kocioł“ Krzysztof z zimną premedytacją zniszczy sam to, co musiałby bez własnego przyzwolenia utracić. On przyśpiesza nieuchronne, ponieważ wydaje mu się, że własna aktywność sprawi mu choćby złośliwą satysfakcję. Nie sprawia jednak, bo nie może sprawić. Z Niemożności nie ma wyjścia. Używam świadomie tego terminu, ponieważ Nowakowski wkroczył niespodziewanie w tę sferę spraw, w których tkwi ten pisarz, którzy z Niemożności uczynił całą filozofię. W „Silnej gorączce“ nadspodziewanie wiele jest odniesień do tego pisarza. Są to zresztą jedyne odniesienia literackie Nowakowskiego.
Scharakteryzowałem jedynie z grubsza te treści podmiotowe, które zostały ujawnione w „Silnej gorączce“. Są to treści w literaturze rzadkie, a u pisarzy w wieku Nowakowskiego wręcz niespotykane. To, co Nowakowski mówi, nie jest przyjemne dla nikogo. Człowiek współczesny chlubi się swoim wyzwoleniem od wielu złudzeń, jedno złudzenie natomiast potęguje jak nigdy. Człowiek współczesny do tego stopnia zatracił poczucie swojej psychiczno-biologicznej jedności, że nic nie przychodzi mu równie łatwo jak złudzenie, że klęska biologicznego, a więc i duchowego rozpadu jego nie dotyczy. Nigdy świat nie był do tego stopnia zaludniony starcami, którzy absolutnie nie podejrzewają, że nimi są. Świat współczesny stworzył tysiące form, które pozwalają hołubić takie dobrotliwe złudzenie. Jeśli przyjąć, że takie złudzenie ułatwia życie, to Nowakowski jest pozbawiony takiego ułatwienia. Zemściło się na Nowakowskim to, że sobie upodobał świat, w którym żadne sztuczne formy i żadne pozory nie są brane w rachubę. Nowakowski jest pisarzem jak rzadko okrutnym. Nie sądzę jednak, żeby mu się udało zburzyć to złudzenie, z którego sam nie korzysta. Człowiek potrafi pielęgnować te złudzenia, z którymi jest mu wygodnie.

Marek Nowakowski: „Silna gorączka“, Warszawa 1963, Czytelnik.