Przejdź do zawartości

Swaty na Rusi (Kaczkowski)/Zakończenie

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Kaczkowski
Tytuł Swaty na Rusi
Pochodzenie Ostatni z Nieczujów
Wydawca B. M. Wolff
Data wyd. 1853
Druk Drukarnia Gazety Codziennej
Miejsce wyd. Petersburg
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Wiele potém jeszcze miałem kłopotu z moim Ołtarzowskim. Nawał przeróżnych w dniach ostatnich doznanych uczuć i nagła ich zmiana, tak go boleśnie uchwyciły za serce, że o mało z nóg się nie zwalił. Podtrzymałem go jednak, pocieszając ile to było podobném. Ale widać, że już tak było zapisano w niebie, aby dusza ta pod razami doczesnémi upadła i zamarła dla świata. Około pogrzebu już ja sam się krzątałem, on nietylko że po całych dniach jedynie albo krzyżem leżał w kościele, albo przy trumnie Anulki, ale nawet prawie całkiem był nieprzytomny. Piątego dnia ledwie oderwałem go od grobu i wsadziłem na skarbniczka, aby go odwieść do domu. Tam byłby może umarł od żalu, gdyby nie wypadek, który się nam zdarzył na drodze. Kiedy dojeżdżamy do Felsztyna, prosi mnie Ołtarzowski, abyśmy z Chyrowa skręcili na prawo do Kalwaryi, — może-by mu pacierz odmówiony w cudowném miejscu, przyniósł ulgi cokolwiek. Wstąpiliśmy. Ale ku wielkiemu zdziwieniu mojemu, pierwszą osobą którąśmy na górze zdybali, był ów pielgrzym, znajomy mi z Kochawiny. Ucieszyło mnie mocno to niespodziewane zdybanie, — raz dla mnie samego, który się z nim nie pożegnałem, a powtóre dla mego przyjaciela, któremu obcowanie z takim świątobliwym mężem, tylko upragnioném być mogło lekarstwem. Poznali się, przystali jakoś do siebie i przez kilka dni ani na krok się nie opuszczali.
We cztery tygodnie potém widzieć można było dwóch pielgrzymów wychodzących z opustoszałego dworku w Bukowie, w daleką drogę do Rzymu. Obadwa razem wyszli, razem byli na Zmartwychwstaniu Pańskiém w Rzymie, razem zwiedzali potém wiele miejsc świętych we Włoszech i razem poszli przez Węgry i Tureczczyznę do Ziemi Świętéj. Ale w lat kilka jeden z nich tylko powrócił, — Ołtarzowski umarł w Jerozolimie i pochowany tam został na maleńkim chrześcijańskim cmętarzu.


KONIEC TOMU PIERWSZEGO.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zygmunt Kaczkowski.