Strona:Zygmunt Różycki - Wybór poezji.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
POSKROMIENIE.

Dziś spojrzałem w mej duszy czarodziejski parów,
Bo pragnąłem z jej głębin dotąd niezbadanych
Wyrzucić temu światu mnóstwo pysznych czarów,
Kopalnie czarnych pereł, złota, snów różanych.

Chciałem ludzi obdarzyć jaśnieniem swych darów...
Więc schodzę do mej duszy katakumb świetlanych —
Ileż tu łamań, jęków i strasznych pożarów.
Potężnych wichrów, grzmotów i burz rozkiełznanych!..

Zbladłem, jak płótno... gromem potężnego słowa
Rozwiałem butne, straszne, rozszalałe burze, —
Zaległo znów milczenie... Na cichym lazurze

Świetlany łuk wybłysnął, półobręcz tęczowa,
Zagasły wszystkie ognie straszne i płomienne
I w miejscu dawnych buntów źródło lśniło senne...