Strona:Zygmunt Różycki - Wybór poezji.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ŚMIERĆ NA FIOŁKACH...

Odegnać ziemskie szczęście, stłumić wszystkie żądze,
Odegnać zdradnych druhów, szych odrzucić złudny,
Od kochanki się wykraść potajemnie, cicho,
Od kochanki, co żarem rudo-złotych włosów
Otulała mi w noce bezsenne pierś smagłą
I kłamała mi miłość! Odegnać precz wszystko
I paść na dywan świeżych, zroszonych fiołków,
Ciągnący się gdzieś w bezmiar daleko, daleko,
Paść nago w letni ranek, słońcem rozzłocony,
I zanurzyć się twarzą w srebro ros i w kwiaty,
Dyszące upojeniem, szczęściem, szałem woni!
Paść w świeżą zamieć kwiatów i czołgać się wężem
Wśród liści i wśród płatków wiośnianych i miękkich
I czuć rozkosz stapiania się z wonią i kwiatem,
I czuć rozkosz stapiania się z wieńcem obłoków,
Prujących śnieżną bielą błękitny skraw nieba!
Paść na świeże fiołki, na rzeźki dech rosy
I dotąd się w niej tarzać i pławić, dopóki
Wszystkich win się nie zmyje, wszystkich skaz i grzechów,
Które życie mi zdradnie wtłoczyło do serca,