Strona:Zygmunt Różycki - Wybór poezji.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pieśniami“ z Salomonowych ksiąg. A więc naturalnie śpiewa sen o szczęściu swojem, bo ten sen ma każdy w sobie, i śpiewa sen o szczęściu ludzkiem, bo to on w sobie głęboko w sercu nosi.
Z czterech tych pierwiastków: natura, kobieta, szczęście swoje, szczęście cudze, plecie się wian natchnienia Zygmunta Różyckiego, natchnienia, które dosięga granic wysokich, a któremu służy posłuszne, wysokiej doskonałości artystycznej słowo.
Jest Zygmunt Różycki artystą na wskroś, z „Bożej łaski“. Takim się urodził i wypracowywać się nie musiał. Urodził się z darem słowa tak skończonym, tak pełnym, jak się tylko prawdziwy, stworzony poeta rodzić może. Piękne, strojne, proste, szczere i wytworne słowo jest narzędziem jego pięknej poezyi. O „rymie i rytmie“, o tak zwanej formie niema co u Zygmunta Różyckiego mówić; wszyscy wiemy, że jest on artystą świetnej miary i że ta strona pisania jest mu tak wrodzoną, jak jeleniowi bieg.
Zygmunt Różycki jest człowiekiem bardzo młodym jeszcze, niema lat trzydziestu; ma wielką łatwość, wielką potrzebę tworzenia, czyli raczej odtwarzania swych wrażeń, wypowiadania swych myśli i uplastyczniania sobie swych uczuć i napisał już dużo; ale jest on w tym wieku, kiedy jest się dopiero w pierwszej połowie swojej twórczości. Jego dalsza droga wydaje mi się jasną: jego umysł rozszerzy się i pogłębi w myśl nieśmiertelnych słów: tu leży Gustaw — tu urodził się Konrad. Różycki już poczyna uderzać w grube struny harfy, już pierś jego poczyna wciągać szerszy dech, a oczy głę-