Strona:Zweig - Amok.pdf/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nigdy moich sił na tem polu. Naprzykład nie wiem nawet, czy istnieje jakaś specjalna technika, która uczy, w jakim porządku należy przedstawiać zewnętrzne rzeczy, a jednocześnie ich wewnętrzne odzwierciadlenie: pytam się także siebie, czy potrafię znaleść dla każdej myśli właściwe słowo lub dla każdego słowa właściwą myśl i uzyskać w ten sposób tę równowagę, którą zawsze odczuwałem u każdego dobrego pisarza. Ale piszę to wszystko tylko dla siebie, a w każdym razie nie w tym celu, by uczynić dla innych zrozumiałem to, czego sam nie umiem sobie wytłómaczyć. Ma to być jedynie próbą, żeby w pewnej mierze zakończyć raz to zdarzenie, które boleśnie fermentuje we mnie, postawić je przed sobą i oświetlić ze wszystkich stron.

Nie opowiadałem nikomu o tej historji, z jednej strony czując, że nie potrafię wytłomaczyć, o co mi właciwie chodzi, z drugiej zaś — ze wstydu, że byłem takiem przypadkowem zdarzeniem do tego stopnia wstrząśnięty i wzburzony. Bo była to właściwie ot, tylko przygoda. Ale już kiedy to piszę, czuję odrazu, jak bardzo trudno jest niewyćwiczonemu w pisaniu dobrać słowa w ich właściwem znaczeniu; i jaka dwuznaczność i możliwość niezrozumienia łączy się z najprostszym wyrazem. Bo jeśli nazywam to, co przeżyłem „ot tylko przygodą”, to wyobrażam to sobie jedynie w względnem pojęciu tego słowa, w przeciwieństwie do wielkich dramatycznych wydarzeń, które wywierają wpływ na przeznaczenie całych narodów, a z drugiej strony rozumiem to także w znaczeniu czasowem, bo to przeżycie nie trwało dłu-

114