Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dzieci, którym na razie podziw zamknął usta, prześcigały się teraz w radosnych okrzykach. Brzmiała w nich cala ich wrażliwość na piękno i gorący zachwyt młodości. Tylu już poetów opisywało ten uroczy zakątek tatrzański, a nikt jeszcze nie zdołał odmalować wiernie jego piękności. Zachwycony Goszczyński, zowie ją „rozkoszną, jedyną“, a Felicyan szepce głosem, w którym zdumienie i groza zdaje się tamować oddech w piersiach:

Idziemy, i oto znów znagła krok śmiały
Do ziemi ziębiący przykuwa nam strach.
Tam lasy lecące w powietrzu zostały!
Tam sterczą niesione na obłokach skały!
I cisza coś mówi do siebie jak w snach.

Możnaby tu spędzać dnie cale na przyglądaniu się. Białe wapienie, bramowane świerkami; czysty kryształ potoku, spadający w kaskadach srebrną miejscami zabielonych pianą; głazy ciemnemi pokryte porostami, od których woda w płynny zamienia się szmaragd — wreszcie fantastycznie piętrzące się skały — wszystko to daje niewyczerpane pole do porównań, i każdy bujniejszą nieco obdarzony wyobraźnią, dopatruje w nich jakieś podobieństwa, choć każdy co innego widzi. Na jedno tylko zgadzają się wszyscy niemal zwiedzający, na podobieństwo pozarpanych szczytów do skamieniałych potworów: tylko gdy jedni widzą w nich sowy i orły olbrzymie, inni dopatrują niedźwiedzie, rumaki, a nawet smoki legendowe. Goszczyński wziął Kościeliską dolinę za tło do kilku scen w swej pięknej powieści z czasów Bolesława Chrobrego, p. t. Oda i do poematu p. t. „Sobótka“, a Deotyma rozpoczyna w niej cudnej piękności prolog do swej tragedyi p. t. Wanda.
Henryk, marzący zawsze o czasach rycerskich, widział w fantastycznych kształtach turni średniowieczne zamki z murami i basztami, a bujna wyobraźnia chłopca w jednej chwili zaludniła krużganki owych zamków, tłumami giermków, dam i rycerzy. Gdy się z swych wrażeń głośno spowiadał, Marysia mająca świeżo w pamięci bajkę o Śpiącej królewnie i zamku, do którego wszystkie drogi pozarastały, twierdziła, że musiał być podobny jak dwie krople wody do tych skał, których ściany widziała wyglądające z pośród drzew. Zachwycała ją bogata roślinność i przepych zieloności we wszystkich odcieniach.
Jasiek wymieniał nazwy.
— Niekze słuchajom: ta tu skała zowie się Dudowe kominy, a na niej som Organy. A tam dalej ta naga turnia, to som Stoły. A dalej jest Ratusz, Zamek, Dzwonnica, Groby...