Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/438

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wo miłość ku swojemu, słabnącą przez obcowanie z „blademi twarzami“ z Warszawy i Krakowa.
— Dosadnie się pan wyrażasz.
— Pobyt i nauka w szkole rzeźbiarskiej, mającej oczy tylko na renesans lub greczyznę, paczyły też u rdzenia zdrowy, wrodzony zmysł ludowy, który potrafił wydać tak bujny kwiat sztuki.
Zakaszlał się i lekkie rumieńce wystąpiły mu na twarz.
— Krzewić, krzewić należy jak najwięcej, między „dólskiemi panami“ tę sztukę. Pomyśl pan tylko, co za wspaniałą jadalnię można stworzyć, przenosząc żywcem prawie góralską świetlicę! Dajcie powałę z rzeźbionym sosrębem i sosrębikami, z deskami w szatkownicę z różnobarwnego drzewa, dajcie fazy głębokie i malowanie w polichromię. Przytwierdźcie do ściany obiegającą pokój listwę polichromowaną, jak tu bywa i bogato rzeźbioną, do stawiania na niej talerzy, srebra i porcelany. Dajcie spodem wykładanie, boazeryę ryzowaną w tutejsze łyżniki, i meble obmyślane na tutejszych wzorach, a będziecie mieli jadalnię swojską, wywierającą wspaniałe wrażenie. Na środku, postawcie tutejszy stół jaworowy, zamaszysty, z szeroko rozstawionemi nogami, ze stolnicą wykładaną hebarem, ciemną oliwką, lub ciemnym orzechem, a zobaczycie jaki to efekt zrobi!
— Sir Edward Warburton odgadł widocznie myśl pańską, bo taką właśnie jadalnię zamówił w szkole snycerskiej, dla swego zamku w Rochdale, i zamierza ją najprzód wystawić w Londynie, w Kesington palace.
— Czy tak? — zawołał Matlakowski, a modre jego oczy żywym zajaśniały blaskiem — rad jestem! bardzo rad jestem, że pokażemy cudzoziemcom nasz własny styl! Bo pan nie wiesz może, że oprócz mnie i Witkiewicza, Gerson i Maszyński wpadli na ten sam domysł, że sztuka i budownictwo podhalskie, jest dawnym polskim stylem, który na równinach zaginął, wypierany ciągłym napływem cudzoziemskich nowości, cudzoziemskiej mody, a tu jedynie przechował się jeszcze w dawnej czystości. Tatry są skarbnicą, której zawartość jedynie dlatego ocalała przed barbarzyńskim zalewem zagranicznej tandety, że chronił ją mur wysoki i niedostępność.
— Sądziłem że pan przyznajesz góralom szczególne uzdolnienie do odczuwania i wytwarzania piękna, a z tego co słyszę, wypada, że je tylko dobrze umieli w swej skrzyni przechować.
— O nie! — zaprzeczył z żywością — nietylko to. Gdyby nie mieli wrodzonego poczucia piękna, skrzynia opróżniłaby się zwolna. Oni mają wrodzone poczucie artystyczne, to też piękno ciągle w nich żyje i ciągle się odradza. Na równinach nigdzie nie było takiego upodobania do zdobienia wszystkich otaczających przedmiotów, jak tutaj. Oni