Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/420

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

drodze do Morskiego Oka — a teraz dosłał niespodzianie drugą. Nie wierzył uszom własnym, ale czekał. Widząc zaś, że Henryk nie dodaje ani słowa dla złagodzenia wrażenia słów wypowiedzianych, wykrzyknął ze złością:
— Na to trzeba być gburem!
Krew zawrzała w żyłach Henryka, ale powściągnął się i rzekł spokojnie:
— Gburem jest ten, kto drugich znieważa bez powodu. Ty, panie hrabio, na Krzyżnem już dowiodłeś, że ci się ten tytuł prawnie należy.
Dawid poczerwieniał. Chciał odpowiedzieć nowem grubjaństwem, ale przypadkiem wzrok jego padł na gałązkę róży zatkniętą za opaskę kapelusza Henryka i zbladł.