Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/380

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uniosły się w górę po płaszczyznach ścian pionowych, zwijały znów, roztaczały i rozpraszały, uniesione prądem powietrza gdzieś po za skałami. Ogniki na szczytach rozpalały się tak jak dziś, a gdy olbrzymi snop światła wytrysnął z za ciemnych skał i upadł na brzeg jeziora w stronie Rysów, wszystko dokoła ściemniało, woda jeziora zamroczyła się, jakby zatopiła się z niej noc bezksiężycowa, lasy zczerniały i tylko tam u przeciwnego brzegu wysunięty skrawek ziemi świecił jak elektryczne ognisko. To było słońce: ono stopiło kryształy szronu i drgało w ciężkiej rosie zalewającej mchy i trawy i korony limb, które jak białe płomienie zapalały się, gdy ich dotknęła pożoga słonecznych blasków.
— Jest wielka silła w tem malowaniu — wtrącił Warburton — i plastyka taka, że się widzi własnemi oczyma cały obraz, inny od tego jaki mamy przed oczyma, ale równie piękny.
— W Morskiem Oku widzi on naprawdę podobieństwo do oka, zwłaszcza przy blasku słońca. Otoczone jasnemi gruzami granitów niby białkiem, z czarną w środku źrenicą, rozchodzącą się do brzegów przezroczystemi tonami seledynowemi, z tym połyskiem słonecznym, zdaje się patrzeć w niebo, z pod szarej skał powieki.
— To prawda — przyznał Warburton — zdaje mi się że pański kolega w sztuce widzi to samo co ja w charakterze tych gór: tragedyę, której ślady odgadujemy w ich potężnej rzeźbie. Byliśmy u sarkofagu Gewontu, u ramion krzyża na Krzyżnem i teraz oto widzimy jak Mnich skamieniały ciężką odbywa pokutę, jak Morskie Oko niestrudzoną źrenicą patrzy w niebo, i pewnie płacze licznemi strumieniami.
Witold bystro spojrzał na mówiącego.
— On wszędzie widzi duszę — odrzekł — przedmioty martwe pod jego wzrokiem żyją: limba trzyma się jeziora i nie śmie iść w górę; smereki nie schną ale umierają, jedna tylko woda zdaje się być trwałą jak wieczność!