Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wszystko wynikło z nieporozumienia. Przewodnicy mówili mi, że w tej dolinie jest aż pięć stawów, a ja myślałem, że Czarny Staw jest jednym z pięciu w dolinie Pięciu Stawów. A to dlatego, że zgubiłem gdzieś moją mapę.
— Zgubiłeś ją pan?
— Ach — rzekł, machnąwszy ręką, a w myśli dodał: — wszystko przez tę przeklętą wstążkę!
— Więc kiedyż pan powrócisz?
— Nad wieczorem, jeżeli mi nie wypadnie tam zanocować.
— Mamy więc czekać na pana?
— Eh, nie, bobyśmy się wzajemnie krępowali. Spotkamy się przy Morskiem Oku.
— Weźże pan z sobą dostateczną ilość żywności na dwa dni, dla trzech ludzi. Niech Jerry pana we wszystko co potrzebne, zaopatrzy. Pamiętajcie przedewszystkiem o koniaku.
— Już ja sam będę o wszystkiem pamiętał. Do widzenia.
— Do widzenia — rzekł Warburton i spuściwszy zasłonę namiotu, usiadł napowrót.
Ale szelest obudził Henryka. Otworzył oczy, i widząc że ktoś jest przy nim, a nie mogąc rozeznać rysów z powodu zmroku panującego w namiocie, zapytał:
— Kto tu jest?
— Ja — odpowiedział baronet — czy boli cię co?
— Boli mnie tylko jeszcze głowa. Czy ja długo spałem?
— Z godzinę.
— Więc pan nie odchodził odemnie wcale?
— Siedziałem przy tobie, Harry.
— Jakiż pan dobry! A ja winienem panu życie... Gdyby nie pan, orzeł byłby mnie uniósł i poszarpał w kawały, albo też roztrzaskałbym głowę o skały.
— To bardzo prawdopodobne, mój młody przyjacielu: jesteś taki szczupły i lekki, że mógłby cię unieść.
— Jak ja się panu odwdzięczę? Od dwóch tygodni szukam wszędzie róży bez kolców, ale jej dotąd nie spotkałem. Gdybym ją mógł zdobyć dla pana! Jestem pańskim dłużnikiem... Co mam zrobić, żeby choć część długu spłacić?
— Jeżeli ci już tak bardzo idzie o to, żeby mi nie być dłużnym, to...
Warburton zawahał się. — To co? — zapytał chłopiec — co? niech pan powie, niech mnie pan nauczy, co mam robić!
— Uściskaj mnie.
— Z całego serca, sir!