Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/306

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wołoszyn i Buczynowe, to drugie ramię — dodał Witold. — Wielka Koszysta stanowi przedłużenie krzyża.
— A my stoimy w środkowym punkcie — powiedział Warburton. — Dziwne są wasze góry, moi panowie: wznoszą się one ostremi iglicami niby strzeliste wieże katedr gotyckich, chcące modlitwą przebić niebiosy; lub stoją groźne i poszarpane, niby tłum ludu, co rozdarłszy na sobie szaty, skamieniał z rozpaczy. Albo złączywszy się razem, krzyżem się kładą przed Panem, jak ten, na którym stoimy; albo biją w oczy zdaleka olbrzymim sarkofagiem ze zwłokami rycerza, jak stary Gewont w Zakopanem. Mają one swój odrębny charakter i swój wyraz. Dziwne góry i dziwny kraj?
Witold rzucił szybkie spojrzenie na Jakóba, słuchającego tych słów w zadumaniu, i szepnął:
— W tem wszystkiem co powiedział sir Edward, najdziwniejszym jest on sam właśnie.
— A to dla czego?
— Bo punkt widzenia, z jakiego patrzy na Tatry, nie jest angielski. Patrzy nie jak cudzoziemski turysta, ale jak psycholog, który odczuwa przejawiającą się w krajobrazie zbiorową duszę. Tajemniczy ten człowiek widoczniej ulega przemianie. Powiedziałbym, że pod wpływem tatrzańskiego powietrza, zaostrzyły się jego zmysły. Gdy tu przybył, był twardy jak głaz, i zdawało się że rozumie to tylko, czego się dotknie — a teraz słyszy tchnienia milionów, unoszące się w powietrzu i rozumie wymowę kamieni. Wie pan, co tu obwijać w bawełnę: on nie jest Anglikiem. Lew wielkobrytański inaczej czuje.
— Może jest Irlandczykiem!
— Ach, pan jesteś szczególniej uparty: a co znaczył ów chleb z ajerem, co żubrówka, którą częstowaliśmy go! Czy nie widziałeś, jak rozdął nozdrza, wciągając w siebie jej zapach.
— To niczego nie dowodzi.
— Mam ja jednak swój sposób, którym cię chyba przekonam uparty człowieku!
Wziąwszy teczkę, usiadł na kamieniu i zaczął szkicować kontury krajobrazu.
— Co to za wodospad tam w dole, płynący szeroką srebrną wstęgą? — zapytał Warburton, patrzący ciągle przez lunetę.
— To jest wodospad najwspanialszy i największy w całych Tatrach, zwany Siklawą. Tworzy go upływ tego oto wielkiego środkowego stawu, największego także ze wszystkich jezior tatrzańskich, i spada w dolinę Roztoki.
— Widzę, widzę jak wstęga ta zwiesza się wprost z jeziora. A jak błyszczą te skały! Widzę wszędzie porozwieszane na nich tysiące nitek srebrnych.