Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XVIII.
ŻYWE KRYSZTAŁY.

„Głos odradza się cudownie,
Gada w echu dusza gór,
Stoją skały jak warownie,
Okłębione dymem chmur.“
Deotyma. Piosnka w Karpatach.

Górale pozrzucali z pleców swoje ciężary i zabrali się żwawo do ich rozpakowywania. Porozpościerali oni pledy na gałęziach kosodrzewiny, sposobiąc dla strudzonych podróżników miękie, uginające się lekko posłania, nie ustępujące sprężynowym materacom. Towarzysze baroneta rzucili się na nie z rozkoszą, on tylko sam nie kwapił się do spoczynku; wodził wzrokiem po gładkiej szybie jeziora, nad którem piętrzące się Granaty, Czarne ściany i Kościelec, podobny kształtem do fasady gotyckiego kościoła, szczególnie dziki nadawały mu charakter. Profesor Strand chciał natychmiast rozpocząć swoje poszukiwania, ale widząc wszystkich pomęczonych i przewidując opór, postanowił uzbroić się w cierpliwość i czekać. Tymczasem usiadł za przykładem innych, a usiadłszy, ocenił przyjemność wypoczynku — bo przewodnik urządził mu z gałęzi kompletny fotel, z miękiem dla pleców oparciem.