Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Może profesor znalazł w grocie jezioro, a w niem swego Branchiopoda — odezwał się Henryk.
— Co znowu! w Magorze niema jezior, a Branchiopod jest małym skorupiaczkiem.
— Jeżeli jest tak małym skorupiaczkiem, to może właśnie nie można go było ująć inaczej, tylko z większym z przedmiotem na jakim osiadł. Ale jeżeli pan utrzymuje, że w Magorze niema jezior...
Gdy już tylko kilkadziesiąt kroków dzieliło profesora od krawędzi skały, gdzie znajdował się orszak baroneta, Witold któremu ten przedmiot zagadkowy nie dawał spokojności, zawołał:
— Co pan takiego zdobyłeś, panie profesorze! Od kwadransa obserwujemy pana i nie możemy zgadnąć.
Uczony Strand czerwony od zmęczenia, popatrzył na obecnych i przemówił z tłumionem wzruszeniem:
— Znalazłem czaszkę niedźwiedzia jaskiniowego!
I podniósł do góry niekształtny, poczerniały czerep — przyczem postawa jego wyprowadzona tym ruchem z równowagi, zachwiała się i byłby się stoczył na dół, gdyby go idący za nim przewodnik nie podtrzymał. Górale też na skinienie baroneta podbiegli, pochwycili profesora i prawie wnieśli na górę. Był zmęczony i ledwie dyszał, a ubranie jego znajdowało się w bardzo smutnym stanie i nosiło ślady chodzenia na czworakach. Włosy też były w okropnym nieładzie, a żyły na głowie i czole mocno nabrzmiały. Szedł zaprędko i siły jego wyczerpały się.
— Znalazłem ją w grocie Magory, w bocznej pieczarze, między odłamami lodu — mówił, oddychając ciężko. — Prawda, że piękny okaz?
I podał baronetowi, który obejrzawszy, oddał z kolei doktorowi mówiąc:
— Hm, zapewne że jest to cenna zdobycz, jeżeli istotnie należała do zwierzęcia, któremu ją pan przypisujesz. Co do mnie, nie znam się na tem. Ale siądźże pan czemprędzej, bo widzę że zaledwie możesz utrzymać się na nogach.
Górale skupili się koło profesora, przyglądając się ciekawie i wyrażając głośno swoje zdania. Jeden dowodził, że to łeb barana, inny że cielęcia, a doktór oglądający czaszkę, zagadnął doktora Stranda, czy słyszał o odkryciu Rotha.
— Jakiem odkryciu? mów pan! — zawołał z ożywieniem.
— Staraniem Towarzystwa Tatrzańskiego prowadzi się systematyczne badanie jaskiń. Otóż Roth znalazł w jednej z pieczar kości dwudziestu ośmiu gatunków zwierząt, pomiędzy któremi, oprócz gatunków dziś jeszcze w Tatrach i na Podhalu żyjących, znajdowało się wiele