Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— On jada także szczury, węże i owady — wtrącił przewodnik.
— To znak że idziemy w krainę orłów. W tej dolinie zjawia się też czasem Sokół pastułka. Ale jak tu cicho!
— Tylko strumień gra, a w strumieniu uwijają się pstrągi — rzekł Henryk patrząc w wodę.
— Jednej rzeczy brak uczuwam w górach, to świata skrzydlatego — rzekł Witold. — Czasem odezwie się jakiś ptaszek pojedyńczo, jak ten oto, niby głos wołającego na puszczy; ale gromadnej skrzydlatej orkiestry, odzywającej się ciągle na równinach, nie słychać tutaj wcale. W krainie orłów, jastrzębi i puhaczy, niema widać miejsca dla drobiazgu, który jednakże jest taki miły i wdzięczny, tak ożywia lasy i pola!
— Tak znowu źle nie jest — odrzekł doktór. — Przyjedź pan tu na wiosnę, a usłyszysz w kniejach tokujące Głuszcze i Jarząbki, lub z kosodrzewiny odzywający się głos Cietrzewia.
— Ja mówię o drobnych ptaszkach.
— I te można często widzieć, tylko nie urządzają koncertów tak tłumnych jak na równinach. Jaskółki krążą koło domów, z świstem przecinając powietrze; Kukułki odzywają się w lasach; Siwarniki, świergocą w miejscach wilgotnych, a wśród młaków odzywają się Czyżyki, obsiadłszy czuby olch. Skowronki dzwonią w górze, wznosząc się na tysiące stóp wysoko, a żaden ton z ich pieśni nie ginie. Nie dokaże tego żaden Słowik!
— Widzę, że pan jesteś szczególnym wielbicielem skowronka.
— O, bo też żadne gardło nie może iść w zawody z gardziołkiem skowronka, tak pod względem pełni i dźwięczności śpiewu, jak i wytrwałości! Obok tego znakomitego solisty, śmiało stanąć może jako primadonna, Zięba sosnówka. Znakomity ornitolog niemiecki, Bechstein, utrzymywał, że śpiew zięby zbliża się najwięcej do mowy ludzkiej i studyował z zamiłowaniem tę oryginalną muzykę. A srebrne głosiki Sikorek, to skracając, to przedłużając tony, czy nie śliczną wygrywają melodyę? Drozd, krewny Kwiczoła, to także śpiewak nie bez zalet. Regestr jego tonów jest bardzo bogaty: począwszy od jednostajnego świergotania, przebiega całą skalę aż do tonów najwyższych, a głos ma srebrzysty i rozległy. A maleńki zwinny Ogniczek, Cinclus aquaticus koliber tatrzański? Czy go pan nigdy nie widziałeś, jak buja uczepiony do liści, z drobnego gardziołka wyrzucając ton dźwięczny, metaliczny i donośny?
— Jakże on wygląda?