Strona:Zofia Kowerska - Pani Anielska.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jedno spojrzenie jej pięknych, bolesnych oczu wystarczało. Wszystkie chodziły koło niej na palcach, a jej pocałunek był najwyższą nagrodą, o której dziewczynki marzyły zasypiając i na którą całodziennem postępowaniem zasłużyć się starały. Stał się też cud i w sercu siostry Rozalii. Polubiła dzieci więcej, niż stosy bielizny, a nawet z zadziwieniem obejrzała się, że je prawdziwie pokochała. Jasne i ciemne dziewczęce główki wydały jej się piękniejsze, niż fijołki, które zbierała na starych trawnikach klasztornego ogrodu, a dziecinne duszyczki wiały ku niej świeżym powiewem młodości, wonniejszym, niż ziele lawendy. Postanowiła włożyć włosiennicę, bo życie wśród uwielbiających ją dzieci wydało jej się zbyt łatwe i zbyt miłe.
Pewnego dnia, klęcząc u stóp Pani Niebieskiej, wyznała jej, że zamiast udręki i ofiary znajdowała przy dzieciach pociechę. Ona pragnęła cierniowej ścieżki, która najpewniej prowadzi do szczęśliwości wiekuistej, a tymczasem na cierniowej ścieżce zdarzało się jej stąpać po różach!...
Patrzała przez łzy ku Królowej Aniołów i w świetle migotliwem kaganka wydało się jej, że usta się kamienne poruszyły, i usłyszała szept cichy:
— Co dla maluczkich czynisz, dla Syna mego czynisz.
Włożyła włosiennicę, która gryzła jej ciało, ale w duszy była kropla słodyczy i szczęśliwości.
Tylko sumienie matki przełożonej nie było spokojne. Siostra Rozalia zabardzo lubiła stosy bielizny, to prawda. To upodobanie duszę jej przykuwało do ziemi, gdy dusza ta powinna wyrywać się ku niebiosom; ale teraz stała się rzecz gorsza. Siostra Ro-