Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tomek przyznaj się, co zamierzasz?
— Jakto, nie rozumiem — obraził się Tomek.
— Będziesz latał?
— Mam zamiar.
— Wypróbowałeś aparat.
— Właśnie teraz wypróbuję.
— Jakto, nie próbowałeś przedtem?
— Nie.
— Dlaczego?
— Bo bardzo często coś udaje się raz a potem już się nie chce udać. Więc w razie gdyby się teraz udało, to chcę mieć świadków, że osiągnąłem co chciałem.
— A jak ci się nie uda?
— To co?
— To się skompromitujesz.
Tomek zrobił lekcekażącą minę.
— Nie widzę w tem żadnej kompromitacji.
— A jak zlecisz?
— Skoro narażam moje życie.
— Och, zaraz życie. Z małego dachu zlecisz to jeszcze ci się nic nie stanie.
— Mogę sfrunąć z najwyższego drzewa.
— Nie namawiajcie go do szaleństw.
— Nie, oni mają słuszność. Ten dach jest do