— A co jest za miasteczkiem?
— Przedewszystkiem rzeka. Niedaleko jest także las. Któregoś dnia, gdy nie będzie szkoły, zwiedzimy razem całą okolicę. Tu nawet jest bardzo ładnie wokoło.
— Dobrze, zwiedzimy — zgodziła się Asia.
— To chodźmy do Zuzi.
Zuzia czekała na Asię z podwieczorkiem. Pokazała jej natychmiast wszystkie swoje książki i zabawki. Wolałaby wprawdzie, aby Asia przyszła sama, zamierzała bowiem zaprzyjaźnić się na dobre z nową dziewczynką z Warszawy, skoro jednak Tomek przyszedł także, zgodziła się na tę zmianę.
— O, widzę, że Tomek cię nie odstępuje — zauważyła z przekąsem.
— Przygotowaliśmy razem lekcje.
— Umiecie już? Ja jeszcze nie umiem wszystkiego.
— To może ci przeszkadzamy?
— Nie, zdążę jeszcze. Tymczasem proszę was do stołu.
Przy stole panował nastrój dosyć poważny, spowodowany obecnością matki Zuzi. Asia odpowiadała na liczne pytania.
— Nie powiedziałaś najważniejszej rzeczy, —
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/36
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.