Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiła Karolinka niezniechęcona wcale obojętną postacią brata.
— Jakie słowa? — wyraził wreszcie Jaś swoje zainteresowanie.
— O, te słowa. Naprzód jakieś niezrozumiałe cyfry, potem rysunek trzech kół i słowa: „Jeśli jesteś właścicielem domu“…
Karolinka przeczytała tekst kartki. Tym razem Jaś słuchał uważnie. Gdy Karolinka skończyła, powiedział poważnie:
— Pokaż mi tę kartkę.
A obejrzawszy ją, dodał stanowczym tonem:
— Karolinko, w pałacu jest skarb.
— Skarb?! — wykrzyknęła Karolinka.
— Naturalnie.
— Ależ, Jasiu, dlaczego tak sądzisz?
— O, — odpowiedział z dumą Jaś, — czy myślisz, że nie czytałem nigdy książek o skarbach?
— Książki a życie, to zupełnie co innego, mój mały braciszku!
— Jeżeli jestem mały, to poco mi opowiadasz wszystko? — obraził się Jaś.
Dopiero pocałunek siostry zdołał go jako tako udobruchać.
— To jest skarb! — twierdził stanowczo. —