Przejdź do zawartości

Strona:Zofia Dromlewiczowa - Płomienna obręcz.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niem dowiedzieć się wielu ciekawych szczegółów Już wiedział, że mała Dolly nazywała się w rzeczywistości Dorotką, że zachorował Alfred, który umiał grać na wszystkich instrumentach; wiedział, że cyrk ruszy niebawem w daleką drogę, do wielkiego miasta. To wszystko wiedział Pawełek i dzielił się temi wiadomościami ze wszystkimi spotykanymi po drodze znajomymi. A że znajomi słuchali z prawdziwem zainteresowaniem, to też Pawełek wrócił do domu z ogromnem opóźnieniem.
— Co się z tobą stało? — zapytała matka
— Ach, mamo, cyrk przyjechał.
— Cyrk — zdziwiła się matka, — prawdziwy cyrk?
— Prawdziwy. Wszędzie afisze takie wiszą: dziewczynka na białym koniu, zupełnie mała dziewczynka, napewno młodsza ode mnie, może trochę starsza od Piotrusia.
Lecz matka przerwała mu nagle:
— Więc co z tego, że mała dziewczynka. To już dlatego na obiad się spóźniasz, o porządku w domu nie pamiętasz?
Pawełek spojrzał na matkę zdziwiony. Matka gniewała się rzadko, a teraz nie miała chyba do gniewu najmniejszego powodu.
— Ależ, mamo, cyrk przyjechał.
— Słyszałam, więc co takiego, że przyjechał — odpowiedziała niechętnie.
— Tam są takie konie, żebyś widziała — mówił — białe, czarne, gniade, rozmaite.
— A są dzikie zwierzęta? — zapytała wreszcie, dając się wciągnąć w rozmowę.

18