Strona:Zofia Dromlewiczowa - Płomienna obręcz.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




ROZDZIAŁ IX.

— Jaka to dziwna dziewczyna, nawet nie zapłacze.
— Dziwna jest i nieprzyjemna.
— A wygląda jak laleczka.
— Poprostu ma przewrócone w głowie.
Dorotka słyszała szepty, nie poruszała się jednak z miejsca. Siedziała nieruchomo przy oknie wagonu i patrzyła na migające drzewa.
— Może jesteś głodna? — zapytał wuj po chwili.
Potrząsnęła głową przecząco.
— Mogłabyś odpowiedzieć, gdy wuj pyta — zauważyła ciotka.
— Dziękuję, nie jestem głodna — odpowiedziała machinalnie Dorotka i znowu patrzyła przez okno, nie widząc zresztą nic przed sobą.
Oto jechała teraz z obcymi ludźmi, niewiadomo dokąd. Oto pozostawiała daleko za sobą wszystkich swoich bliskich. Zostawiała cyrk, Pawełka, Klaudjusza, swego białego konia Achmeta.
W ciągu jednej chwili zmieniło się wszystko. Oto tak niedawno jeszcze była najszczęśliwszą dziewczynką na świecie, małą Dolly, najzręczniejszą woltyżerką, małą Dorotką, ukochaną cór-

115