1933 i 1934 już tylko 6%. O ile w 1929 r. wskaźnik wysokości (przeciętnej) zasiłków wynosił 100, o tyle w 1934 r. już tylko 45.
Z czego więc żyli bezrobotni? W stosunkowo najlepszym położeniu znajdowali się ci, w których rodzinie jakiś inny jej członek miał pracę. Pewną pomoc stanowiły oczywiście wspomniane już zasiłki i zapomogi (według współczesnych badań stanowiły one jednak przeciętnie zaledwie 6-14% dochodów takiej rodziny). Największą rolę odgrywały różnorodne zajęcia dorywcze, czasem względnie stałe, różnorodne usługi, handel, nieraz zbieranie odpadków.
W miarę trwania kryzysu rosło znaczenie udzielanej przez państwo czy organizacje charytatywne pomocy w naturze, w postaci np. rozdawnictwa kartofli, a zwłaszcza wydawania obiadów (zup) w kuchniach dla bezrobotnych. Długie kolejki do tych kuchni stały się w biedniejszych dzielnicach miast równie charakterystycznym motywem pejzażu w owych czasach, jak podobne kolejki przed biurami pośrednictwa pracy. W wielu wypadkach bezrobotni korzystali z nie zorganizowanej pomocy swych towarzyszy pracy lub lewicowej inteligencji.
W niektórych rejonach kraju bezrobotni ratowali się przedsięwzięciami zupełnie specyficznymi. Na Górnym Śląsku np. wydobywali na własny rachunek węgiel w tzw. biedaszybach, czyli niewielkich, niedostatecznie zabezpieczonych szybikach, i następnie sprzedawali tak wydobyty węgiel po cenach niższych niż w handlu legalnym. Była to jednak praca nie tylko na własny rachunek, lecz także na własne bardzo wysokie ryzyko dla zdrowia i życia. Niektórzy zarabiali nędzne kwoty prowadząc inny handel lub wykonując usługi rzemieślnicze bez opłacania podatków, czyli także nielegalnie. Pewna część bezrobotnych staczała