O. Ulitza. Sprzyjała temu przyznana województwu śląskiemu przez rząd polski w 1920 r. autonomia. W Sejmie Śląskim zasiadała stale duża grupa nacjonalistycznych posłów niemieckich, której politycznej siły nie można było lekceważyć.
Jednym z najważniejszych źródeł wyjątkowej pozycji mniejszości niemieckiej, wyróżniającej ją wśród innych mniejszości, było jednak oparcie i poparcie, którego udzielały jej rząd i inne wpływowe koła w republice weimarskiej w różnych postaciach, poczynając od pomocy finansowej, a kończąc na akcjach propagandowych i dyplomatycznych na arenie międzynarodowej.
Dogodnym punktem wyjścia lub pretekstem do nich były różnorodne zobowiązania w stosunku do mniejszości niemieckiej, jakie Polska musiała przyjąć w związku z traktatem wersalskim i zgodzić się przy tym na międzynarodową kontrolę ich wykonania. Niejednokrotnie próbowano wygrywać politycznie nawet wykonywanie reform wewnętrznych w Polsce, w żadnej mierze nie związanych z jej międzynarodowymi zobowiązaniami. Dotyczyło to np. sprawy reformy rolnej z 1925 r., godzącej w województwach zachodnich w niemiecki stan posiadania ziemi i — według twierdzeń niemieckich — mającej świadczyć o celowej dyskryminacji niemieckich właścicieli ziemskich.
Najwięcej jednak konfliktów z mniejszością niemiecką w latach dwudziestych wywoływały problemy regulowane — nie zawsze z dostateczną jasnością — przez traktat pokojowy, co nadawało im w pewnej mierze charakter międzynarodowy. Dotyczyło to zwłaszcza kwestii optantów niemieckich oraz likwidacji majątków niemieckich. Zgodnie z postanowieniami traktatu wersalskiego Niemcy zamieszkali w Polsce mieli prawo wyrazić życzenie przeniesienia się z Polski do Niemiec (czyli „optować” na rzecz Niemiec). Polska dążyła do tego, aby jak najmniej Niemców uzyskało obywatelstwo polskie i aby jak najwięcej optantów możliwie rychło opuściło Polskę, Po długich i przewlekłych targach polsko-niemieckich sprawę tę załatwiono w tzw. konwencji wiedeńskiej z sierpnia 1924 r., będącej kompromisem między stanowiskiem polskim a niemieckim. Faktyczne wydalenie optantów niemieckich następowało jednak i po konwencji bardzo powoli, a przede wszystkim nie dotyczyło ono w większej mierze elementu niemieckiego najbardziej w Polsce niebezpiecznego, mianowicie najbardziej majętnych właścicieli nieruchomości, majątków ziemskich, przedsiębiorstw itp.
Wiązała się z tym ściśle sprawa likwidacji (przejęcia przez Polskę) własności obywateli niemieckich. Od rozmiaru i tempa likwidacji majątków niemieckich zależała w dużej mierze ekonomiczna repolonizacja ziem b. zaboru pruskiego, a zarazem usunięcie lub przynajmniej ograniczenie podłoża niemieckiej irredenty na polskich ziemiach zachodnich, dla późniejszej niemieckiej „V kolumny”. Zdawali sobie z tego sprawę oczywiście i Niemcy, choć początkowo, bezpośrednio po 1919 r., wielu z nich wyprzedało ziemię stosunkowo tanio i wyjechało z Polski. Dlatego też i ta sprawa wywołała długie i przewlekłe spory, często poddawane rozstrzygnięciom trybunałów międzynarodowych i Ligi Narodów. Niezależnie od przeszkód politycznych i prawnych, jakie trzeba było pokonać w walce o likwidację majątków niemieckich, potrzebne były ogromne fundusze na odszkodowania, które rząd polski miał wypłacić byłym właścicielom. Z tych względów i ta akcja rozwijała się powoli i z wielkimi oporami. Ale i ten powolny proces likwidacji nie został dokończony.
Strona:Zielinski Historia Polski-rozdzial5.djvu/019
Wygląd
Ta strona została przepisana.