w tamtym dokumencie. Było to następstwo zaleceń Piłsudskiego pod adresem nowego rządu, skierowanych 14 listopada (jeszcze na ręce Daszyńskiego) i głoszących m.in., że jego prowizoryczny charakter „nie dozwala na przeprowadzenie głębokich reform społecznych, które uchwalić może tylko Sejm Ustawodawczy”. W tychże zaleceniach domagał się „zwołania go w możliwie krótkim kilkumiesięcznym terminie”. Z punktu widzenia sprawy wówczas najbardziej zasadniczej, mianowicie walki o charakter ustrojowy państwa, problemy zaakcentowane przez Piłsudskiego miały rzeczywiście podstawowe znaczenie: ustalenie struktury najwyższych władz państwowych, a następnie usankcjonowanie ich i zalegalizowanie przez Sejm Ustawodawczy stanowiło istotny krok na drodze do rozstrzygnięcia walki o charakter nowo powstającego państwa.
Rozumiał to dobrze i Moraczewski, rozumiał zwłaszcza konieczność pośpiechu w działaniu. Już w cztery dni po swej nominacji na prezydenta ministrów (jak wówczas brzmiała godność premiera rządu) przedłożył projekt dekretu o najwyższej władzy reprezentacyjnej Republiki Polskiej, zatwierdzony natychmiast przez Piłsudskiego. Dekret ten ustanawiał m.in. funkcję Tymczasowego Naczelnika Państwa i przekazywał ją w ręce Piłsudskiego. Tytulatura ta nawiązywała do demokratycznych tradycji „naczelnika w sukmanie” — Tadeusza Kościuszki.
Już w tydzień później, 28 listopada, ukazał się dekret o ordynacji wybor-