tycznych, reprezentowanych na tym ważnym odcinku rynku prasowego w Polsce międzywojennej. Na tym polu bardziej niż w wypadku prasy ogólnoinformacyjnej czy także politycznej sensu stricto liczyły się nie tyle wielkości nakładów (choć i one oczywiście miały znaczenie), ile nowatorstwo i odwaga głoszonych poglądów, bystrość obserwacji zachodzących w kraju i w świecie procesów ideowo-politycznych i kulturalnych, wreszcie gotowość i umiejętność pobudzania czytelnika do refleksji nad nimi — słowem stworzenia gruntu do niepokoju i fermentu ideowo-politycznego i kulturalnego.
Toteż podzielić można pogląd A. Paczkawskiego, że choć pod względem wysokości nakładów i liczby tytułów pisma te pozostawały daleko w tyle za pismami masowymi, to jednak niewiele im ustępowały lub nawet dorównywały swą wagą i znaczeniem społeczno-politycznym. Odnosi się to zwłaszcza do lat trzydziestych, lat wzmożonych dążeń lewicy komunistycznej i niekomunistycznej do stworzenia jednolitego frontu antyfaszystowskiego, wyrażających się m. in. w tworzeniu szeregu pism społeczno-kulturalnych o nastawieniu wyraźnie lewicowym, antysanacyjnym i antyklerykalnym. „W ostatnich czasach — pisała w związku z tym w 1937 r. Katolicka Agencja Prasowa w publikacji pt. Front antyklerykalny — powstało w Polsce szereg nowych pism lewicowych, hołdujących skrajnemu radykalizmowi”, a „Ateneum Kapłańskie” (w 1936 r.) ogłosiło artykuł pt. Nowy najazd komunizmu na Polskę, w którym alarmowało, że choć formalnie nie ma w Polsce prasy komunistycznej, to jednak mnożą się pisma i grupy społeczno-ideowe, „wypowiadające poglądy językiem bolszewickim” i z „sympatią o Bolszewii”, Na te nowe pisma jest „ogromny urodzaj [...] wychodzą kilka miesięcy, do roku, a gdy redaktorzy ich kontynuują swą karierę w więzieniu, powstają nowe pisma, na krótszy lub dłuższy żywot”.
Jak wynika z tych i wielu innych podobnych wypowiedzi, wokół tych pism — i to bodaj najbardziej niepokoiło sanacyjne władze i Kościół — skupiały się najwybitniejsze pióra i umysły ze świata nauki i kultury, ludzie, którzy często nie mieli nic wspólnego z komunizmem, byli jednak głęboko zatroskani przejawami faszyzacji życia społeczno-politycznego i kulturalnego kraju. W tej sytuacji nie zawsze skuteczne okazywały się środki administracyjne, konfiskaty i inne represje. Nie jest przypadkiem, że właśnie w tym czasie pojawiły się na horyzoncie wydawniczym Polski także nowe czasopisma prawicowe i klerykalne, jak wspomniana już poznańska „Kultura”, a także związany z tzw. obozem narodowym (a raczej nawet z ONR) tygodnik „Prosto z mostu”, pod redakcją Stanisława Piaseckiego. W ten sposób aktywizacja sił lewicy wywołała szeroki ferment ideowo-polityczny i kulturalny nie tylko we własnych szeregach, ale na całym froncie życia kulturalnego kraju.
W kategorii czasopism kulturalnych ogromną większość stanowiły czasopisma specjalistyczne, branżowe (poświęcone w zasadzie tylko wąskim profesjonalnym zainteresowaniom, np. plastyce, muzyce, radiu itp.). Czasopisma o szerszej problematyce społeczno-kulturalnej, jak „Wiadomości Literackie”, „Prosto z mostu”, „Sygnały” i inne, tworzyły wśród nich ilościowo niewielką (nie więcej jak kilkanaście tytułów), ale z punktu widzenia oddziaływania na opinię publiczną najważniejszą podgrupę.
Strona:Zielinski Historia Polski-rozdzial10.djvu/021
Wygląd
Ta strona została przepisana.