Strona:Zielinski Historia Polski-Epilog.djvu/010

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przełamania uprzedzeń do Związku Radzieckiego i Czechosłowacji — szansa ponownie zaprzepaszczona. Zadecydowały o tym nie obiektywne, ale subiektywne założenia polskiej polityki zagranicznej, stojącej na stanowisku, że — jak to sformułował wiceminister J. Szembek — „z punktu widzenia interesów polskich jest rzeczą dla nas w każdym razie niewątpliwą, że ze wszystkich reżimów, jakie mogłyby rządzić Niemcami, reżim aktualny, to jest hitlerowski, jest dla nas najdogodniejszy, czego najlepszym dowodem, żeśmy mogli się z nim porozumieć”.
W podobnym duchu wypowiadali się ministrowie Beck i Szembek niejednokrotnie, można więc te słowa uważać za autentyczną wykładnię programu polskiej polityki zagranicznej, a nie tylko zrozumiałej na tym polu zmiennej taktyki. Potwierdziły to zresztą posunięcia ul. Wierzbowej w okresie konferencji monachijskiej 1938 r., która zalegalizowała rozbiór Czechosłowacji, jak też stanowisko Becka wobec anglo-francusko-radzieckich rokowań w Moskwie latem 1939 r., będących ostatnią przed tragicznym wrześniem 1939 r. próbą powstrzymania ekspansji III Rzeszy. I w tym wypadku nad obiektywnymi wymogami bezpieczeństwa państwa i narodu, nakazującymi współdziałanie nie tylko z mocarstwami zachodnimi, ale i z ZSRR, wzięły górę nastawienia subiektywne, w dużej mierze emocjonalne. Stwierdzają to autorytatywnie autorzy wydanych w Londynie Polskich Sił Zbrojnych — dzieła, będącego reprezentatywną wykładnią postawy i poglądów polskich kół rządzących przed wojną. Uważały one, że Związek Radziecki „to niebezpieczeństwo poniekąd wyższego rzędu [niż niemieckie — H. Z.], grożące poprzez Polskę całej Europie”. Niełatwo wyjaśnić, a tym bardziej uzasadnić ów pogląd w kategoriach racjonalnego myślenia, jeśli zważyć, że był to już czas najwyższego zagrożenia, idącego od strony Niemiec i dostrzegalnego niemal gołym okiem. A jednak tkwiła w tym jakaś logika, mianowicie logika polityki zagranicznej państwa o określonym charakterze ustrojowym, uważanego i uważającego się za przedmurze tego — kapitalistycznego — ustroju. W tym świetle cech swoistej racjonalności nabierają nawet tezy, wpadające w tonację mi styczną, jak np. następująca: „Z Niemcami ryzykujemy utratę wolności; Rosjanie odbiorą nam duszę”. Ale nie mówił tego mistyk — mówiła to pierwsza wówczas osoba w państwie, marszałek Rydz-Śmigły, w rozmowie z francuskim ministrem spraw zagranicznych, Georgesem Bonnetem.
Nie ulega wątpliwości, że ten sposób myślenia politycznego miał swe źródła nie tylko w starych resentymentach antyrosyjskich, spotęgowanych w czasach zaborów i rusyfikacji. Miał je również w nie mniejszej mierze w antykomunistycznym nastawieniu kolejnych rządów II Rzeczypospolitej, przesłaniającym im niejednokrotnie trzeźwe, realistyczne spojrzenie na realia międzynarodowe i racje bezpieczeństwa państwa. Do realiów tych należała zwłaszcza słabość i niezdecydowanie sojuszników Polski na zachodzie, boleśnie ujawnione podczas „śmiesznej wojny” na zachodzie. Do oceny dróg i bezdroży polskiej polityki zagranicznej są to sprawy najważniejsze. Z tego też względu rozdział „polityka zagraniczna” w ogólnym bilansie II Rzeczypospolitej rzuca na międzywojenne dwudziestolecie cień głęboki, niekiedy ostro kontrastujący ze światłami, których w tym bardzo nierównym bilansie także przecież niemało.