Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 2 (bez ilustracji).djvu/427

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W niej zwłoki tego, który głodem trzew wołał: chleba, a głodem rąk: pracy. Zabity strzałem z za węgła.
— poniesiemy go przez całe to złe miasto, nie tą krótką ptasią trasą wskazaną przez zatrwożoną władzę, władze dzisiejszą; — poniesiemy go przez przedmieścia i długie ulice sytych; popłynie wysoko ponad głowami jak czarny krzyk; — jego miejsce tam, gdzie wola towarzyszy wskaże. — Syci, nagrzani, zdrowi — zamykajcie okna! — kryjcie się i zasłaniajcie okna i oczy; aby wam ich wstyd nie wypalił; — lub raczej wylęgnijcie do okien i na balkony i błogosławcie nowemu porządkowi rzeczy, który oto pod trumiennym sztandarem wkracza na ziemię przemocy, ziemię nędzy i głodu, ziemię poniewierki i kłamstw! — W średniowiecznym toledańskim mieście, nakrytym niby ołtarz w wielkim poście, ponurym całunem konsystorskim, rozpoczęło się to — oto data: marzec! — dziś w tym tu górskim mieście, rządzonym przez wojennych podżegaczy, poprowadzimy dzieło dalej, dodamy datę drugą: kwiecień! — Towarzyszki i towarzysze: powaga i spokój! Osiemset naszej milicji dbać będzie o porządek; wola i siła! — nie skuszą i nie omamią nas prowokacje. — Żegnaj towarzyszu! — spotkał cię zaszczyt wielki, oto historyczne zwłoki twe po życiu twardym i głodnym stają się symbolem wyrównania sprawiedliwości — zwiemy cię sztandarem bólu i poniewierki — gdy spełzniesz z ramion naszych w smętarny dół — będziesz hasłem wyzwolenia! W pokolenia trwać będziesz! — Towarzysze! — ruszamy! — i ty czarna trumno z nami! —