Strona:Zdzisław Kamiński - W królestwie nocy.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mitygowali go wszyscy, ale wszelkie napomnienia były bez skutku. — Szarski, jak ogień, do którego wlewają oliwy, wybuchał coraz więcej, coraz gwałtowniej. — Nagle, gdy klasyfikowano ludzi różnych obozów i gdy polemizujący z Szarskim Niemiec wydał sąd trochę za ostry o tych, co należeli do stronnictwa politycznego Szarskiego, Szarski zerwał się z miejsca — była to jedna chwila jak uderzenie piorunu — i zwrócony ku Dirrerowi zawołał:
— Kto powiedział: podły?! On? On?!
— Szarek! Bój się Boga! co robisz! — krzyknął Gaszyński — przyskakując ku niemu, ale już było za późno.
Kufel piwa mignął się tylko w powietrzu i trafił polemizującego z Szarskim przeciwnika w samą skroń. Raniony zachwiał się i padł na ziemię trupem na miejscu.
Szarski wpadł w taką rozpacz, że bliski był szału.
Z trudnością wyrwano mu nóż, którym chciał się przebić.
Mimo okoliczności łagodzących, skazany został na dwa miesiące więzienia.
Wszyscy współczuli z nim ogromnie, jeden tylko Dirrer zachowywał się obojętnie. Gdy mówiono o tej sprawie i zarzucano mu, że Szarskiego w owym momencie nie wstrzymał, miał uśmiech sarkastyczny i tłómaczył się, że jest w obec niego fizycznie za słaby.
Od owego strasznego momentu ignorował Szarskiego zupełnie, jakby go nie znał; nie zwracał na niego wcale uwagi.
Widząc, że koledzy patrzą na niego z ukosa, odosobnił się zupełnie i cały dzień był tylko pracą i nauką zajęty.