Strona:Zbigniew Uniłowski - Wspólny pokój.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

od mózgów synów kulturalnych rodziców. Bierzmy rzecz jak najrealniej, poprostu u was jest inne unerwienie, zupełnie inny system orjentacji. Macie zupełnie inaczej zbudowane tam w głowie to, co jest istotą inteligencji. Musicie pocić się, męczyć zanim pojmiecie to, co pierwszy lepszy panek zgryzie jak porzeczkę, jedynie dzięki inteligencji swoich rodziców, dziadków i tak dalej. Możecie mieć wrodzoną inteligencję, ale nie macie mózgu zbudowanego do pojmowania subtelnych spraw nauki.
— Ale my mamy zdrowe mózgi — powiedział Bednarczyk.
— Ach, panie, panie, powiedział pan teraz rzecz straszną, straszną! Zdrowy mózg, okropność, czyż była kiedyś inteligencja zdrową? Właśnie, właśnie, otóż o to chodzi, że macie mózgi równie zdrowe jak ciała. W tem rzecz. Zdrowy mózg (fe, jakże fatalnie to brzmi) to prostactwo, a prostactwo to brak inteligencji. Właśnie, że te wasze zdrowe mózgi pasują do waszego prostego i zdrowego, wiejskiego życia. Wy nigdy nic nie pojmiecie. I dlatego podoba mi się skromność pana Józefa, wykuje się, wymusi, tego co mu potrzebne będzie do lepszego życia i kwita. A pan, panie Bednarczyk, wprost przeciwnie, pan się wykolei, zmarnieje i wreszcie zostanie urzędnikiem za 250 złotych miesięcznie. Zamiast być tem, do czego pana nakłania prawo dynastji rolnika, wspaniałość dziedziczności, pan wlazł na inną drogę i na niej pan kark skręci. Panu Józe-