Mimo, że wydawały mi się te historje trochę nieprawdopodobne, w głosie Bełcika brzmiała nuta prawdy, a zresztą opowiadania te nie były pozbawione swoistego uroku. Zrobiło się już późno, szwagier Sawczuków i jeden z kolonistów zostali przy ogniu, inni ułożyli się rzędem pod szałasem.
Między dźwięcznie rozbrzmiewające poszczekiwania żab, wdarło się przenikliwe dzwonienie cykady, powiew od rzeki niósł te głosy urzekająco i sennie. Jednak leżąc na wznak pod tym pachnącym schnącą zielenią dachem, nie byłem skłonny do marzeń. Raczej zastanawiałem się nad brakiem moskitów w ciągu całej podróży, a zwłaszcza tutaj, w bliskości wody, spodziewałem się ich specjalnie. Niema. Plagi tego kraju omijają mnie wyraźnie. Także słyszałem że w kiszkach mieszkańca lasu czy też podróżnika, roją się najrozmaitsze pasorzyty. Mój żołądek zdawał się przechodzić najświetniejszy okres zdrowia. Zarówno umysł mój jak i organizm reaguje inaczej na Brazylję. Pełen zawodu, zasypiam owiany ciepłym zaduchem ciał moich towarzyszy.
Wczesnym rankiem szybko załatwiliśmy się z objuczeniem burów, osiodłaniem koni i śniadaniem, poczem odrazu wjechaliśmy w okolicę poznaczoną śladami bytowania człowieka. Krótko przejeżdżaliśmy drogą w puszczy, zaraz wyłonił się faxinal i po niedługim czasie miejsce jego zajęły spalone tereny ros między rzadkiemi krzewami. Ziemia była silnie czerwona, dość gęsto spotykało się wątłe palmy. Północ Parany zaznaczyła się odrazu dość osobliwemi z wyglądu, sadzonkami kawy. Te rzadkie dołeczki z wątłą rośliną w środku, nakryte drewienkami na krzyż, wymagały zachodu i pieczołowitości od człowieka. Gdzieniegdzie widać było małe, ale schludne chatki kolonistów japońskich, budowane z gładkich i dość cienkich pni palm, czyli palmitów. Wpływ kultury północy Parany w porównaniu z południem, zaznaczał się przedewszystkiem bogactwem i barwnością tego kraju. Na każ-
Strona:Zbigniew Uniłowski - Żyto w dżungli.djvu/294
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.