Strona:Zbigniew Kamiński - Król puszty węgierskiej.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
„Król puszty węgierskiej dziękuje za doznaną gościnność i zwraca pożyczonego konia. Lajoszowi[1] posyła w upominku pistolet. Jest to pamiątka rodzinna — nie pochodzi z żadnej kradzieży“.

— A więc zgadłem! — zawołał pan Sądecki po przeczytaniu listu. — Panu Bogu należy się od nas gorące dziękczynienie za to, że się wam nic złego nie stało, kiedyście przebywali kilka dni pod jednym dachem z tak niebezpiecznym złoczyńcą.
— Jednakże i ten Cygan, opryszek, ma jeszcze iskrę sumienia i uczuć poczciwych — zauważyła pani Sądecka. — Pamięta, żeśmy mu wyświadczyli dobrodziejstwo i nie chce odpłacać się za nie krzywdą. Cóż mu broniło zatrzymać sobie konia?
— Prawda, prawda — przyświadczył mąż. — Nawet zbrodniarzom zdarzają się lepsze chwile. Tylko, niestety, trwają one krótko i powrót na drogę uczciwej pracy bardzo jest trudny dla takich, którzy zbyt głęboko zapuścili się na manowce występku.
Ludwik zapytał ojca, czy może sobie zatrzymać pistolet, a pan Sądecki, po dłuższym namyśle, zezwolił.




HERSZT SAMOZWANIEC.

W Temeszwarze odbywał się wielki jarmark jesienny. Pan Sądecki pojechał tam z Kisem, aby sprzedać trochę inwentarza i porobić rozmaite sprawunki dla domu i gospodarstwa. O dworek i rodzinę nie miał obawy, gdyż przyjaźń dowódcy batjarów, stwierdzona cennym podarunkiem, ofiarowanym Ludwikowi, była mu poręką bezpieczeństwa od napadu drapieżnych towarzyszów Janosza. Przytem nie-

  1. Lajosz — po węgiersku Ludwik.
21