Strona:Zbigniew Kamiński - Król puszty węgierskiej.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cami tej śmiałej grabieży byli cygańscy łotrzykowie z bandy Janosza, za którym niezwłocznie rozesłano pogoń.
Rozgłos zuchwałego napadu wstrząsnął okolicą. Lecz mieszkańcy trwali w przekonaniu, że i teraz król puszty węgierskiej wyślizgnie się z zarządzonej na niego obławy. Jakoż pandurzy i huzarzy wrócili, nie pochwyciwszy nikogo.
Państwo Sądeccy, przenocowawszy w Temeszwarze, odjechali z tą niepocieszającą pewnością, że szajka cygańska, ośmielona powodzeniem, będzie broić dalej, tylko zapewne przeniesie się w okolice, w których czujność jest jeszcze mniej rozbudzoną.




RANIONY.

Upłynął rok czasu.
Gospodarstwo pod ręką pana Sądeckiego kwitło; należało się spodziewać zbiorów obfitych. Małżonce jego w początkach bardzo się przykrzyło wśród obcych, tak daleko od rodzinnego gniazda, lecz jako kobieta rozsądna umiała się powściągać w rozżaleniu; przytem praca domowa, spokój i czas, ten lekarz, gojący wszelkie rany, złagodziły jej przykre uczucia.
Dużo czasu poświęcała nauce Ludwika, w czem ojciec był jej gorliwym pomocnikiem. Ludwiś szczególnie był rad, kiedy mu ojciec pozwolił pomagać w gospodarstwie rolnem. Było to dlań zachętą do wyuczenia się lekcyj, a także miłą nagrodą za pilność, gdy mógł poświęcić czas wolny od zajęć nad książką doglądaniu robót w polu albo w gumnie.
Na święta Bożego Narodzenia Ludwiś otrzymał podarunek gwiazdkowy, który uszczęśliwił go bardzo. Ojciec kupił mu ślicznego kucyka. Pieszczotami i łakotkami Ludwiś tak przywiązał do siebie nowego

14