skiemi, stąd nazwa prepozyta przechodziła na plebana miejskiego, którego zwano proboszczem po polsku, Propst po niemiecku.
∗ ∗
∗ |
Czasy krzyżackie były dla miasta nadzwyczaj szczęśliwe i oglądały jego wszechstronny rozwój. W murach jego koncentrowało się życie kupieckie wielkiej okolicy oraz handel zbożem części nizin i urodzajnej gleby okolicznej. Szczególnie Joanici już wcześnie urządzili tu swoją składnicę i siedzibę handlową, nabywając ku temu spichlerz w zachodnio-południowym rogu miasta — obecnie Struczyński — oraz dwie kamienice przy rynku zwane jeszcze kilkaset lat później, gdy o Joanitach pamięć zaginęła, jeszcze zawsze komturówką — Komthurei. W roku 1370, będąc w wielkiej potrzebie, Joanici sprzedali posiadłości krzyżakom a nieruchomości ich w mieście przeszły w prywatne ręce.
Burmistrzów z owych czasów bliżej nie znamy, z wyjątkiem jednego, którego imię zachował nam przypadkowo skarbnik zakonu. Nazywał się Mikołaj a musiał posiadać szczególne wykształcenie, skoro zakon posługiwał się nim przy rozmaitych zleceniach handlowych i dyplomatycznych. W r. 1402 wysłano go razem z wójtem Drawenowskim do Drawenburga, nieco później jako posła do dworu szwedzkiego za odszkodowaniem mk. 30. W roku następnym wyjeżdża po raz wtóry do Szwecji, otrzymując jako zwrot kosztów mk. 20. Po raz ostatni widzimy go posłem do dworu duńskiego równocześnie z komturem gniewskim. Tym razem otrzymał na koszty podróży tylko 15 marek.
Mieszczanie tczewscy niejedne mieli korzyści z bliskości stolicy krzyżackiej. Komunikacja z zachodem tędy się odbywała, tędy przechodzili wielcy panowie idący do krzyżaków na przygody wojenne. Niejeden grosz dostał się Tczewianom. Sam książę szczeciński, bawiąc w mieście, zadłużył się na mk. 13,5, a nie mogąc zapłacić rachunku, musiał zwrócić się do zakonu, żeby go wykupił. W księdze kasowej zakonu czytamy dalej, że dwaj woźnicy tczewscy odebrali 2,5 marek i 4 skojce za transport 6,000 mk. z Tczewa do Człuchowa. Jechali, dodaje kasjer, sześciokonno a wrócili po ośmiu dniach.
∗ ∗
∗ |
Zbliżały się czasy zmagań wojennych zakonu z Polską. Ruch w mieście wzrastał z dnia na dzień. Rycerze i najemnicy z dalekich Niemiec maszerowali w stronę Malborga. W samym tylko wrześniu r. 1409 wypłacono żołdakom obozującym w okolicy 4444 grzywien żołdu, a kilka dni później 1666,5 grzywien. Ody wojna wybuchła, wyruszył wójt tczewski Mathias z Bebern w pole, gromadząc pod swoją chorągwią