Strona:Zacharyasiewicz - Nowele i opowiadania.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Różnica klejnotów była zbyt jasna, aby J. Pani Scholastyka preferencyi drugiemu klejnotowi nie była dała. J. Pan Idzi Korczak został officyalnie zaprezentowany. Odtąd obaj Korczakowie uważali za święty obowiązek towarzyszyć wszędzie i zawsze jeden córce, drugi matce.
I wkrótce zaczęło całe towarzystwo kąpielowe głośno mówić o różnych rzeczach, które jeden klejnot do tém większego blasku pobudzały a drugiemu niewymowne sprawiały zmartwienie.
Ponieważ jednak Boże słonko nie tylko na róże i tulipany, ale i na skromne fiołki świeci, wydarzało się często, że panna Euzebia, mając koło siebie J. Pana Korczaka, chciała, aby po drugiéj stronie był także J. Pan Trzaska, towarzysz z budki góralskiéj i noclegu w karczmie żydowskiéj.
A gdy to nastąpiło, zdarzało się znowu, że do pana Trzaski więcéj mówiła, niżeli do pana Korczaka i widoczną dla pierwszego miała sympatyę.
Sprawiało to małe nieporozumienia między nią a zacną matką, ale sama matka winna była tym nieporozumieniom. Pani Scholastylca często nabijała młodą główkę swojéj córki J. Panem Idzim, szczęśliwym spadkobiercą bezdzietnego stryjaszka. Ponieważ jednak w rozmowie używała często języka francuzkiego, a mówiąc o panu Idzim nazywała go: monsieur Gil, powstało ztąd smutne nieporozumienie w młodocianém serduszku, które w tém wyrażeniu słyszało wyraźnie: monsieur Jules.
Dziwna pomyłka! Wyrazy jednobrzmiące, a jaka między niemi różnica!...