Strona:Zacharjasiewicz - Poseł-męczennik, Wilkońska - Sto lat dobiega.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
59
Sto lat dobiega.

tutaj, jakby na łańcuchu haniebnie ukutych zamiarów! Inaczej, byłbym oddawna tam, gdzie mnie święta wzywała powinność!... Panie szambelanie, wyrzekam się krwi twojej i bogactw! Drogi nasze dzielą się na zawsze. Obyśmy już nie spotkali się więcej! — i wypadł z komnaty.
— Szalony! Półgłówek! Rebeliant! — szambelan rzucił się ku drzwiom, i nagle przystanął. — Ależ opamięta się!... Bo niełacno wyrzec się krwi i żebrakiem zostać — zaśmiał się dziko — powróci i będzie u stóp moich skomlał.
Przeszedł się razy kilka. Spojrzał przez okno w noc ciemną. Zadzwonił. Wszedł pokojowiec.
— Gdzież jest panicz?
— Poszedł do jaśnie wielmożnej pani kasztelanowej.
— Do mojej matki... Dobrze. Odejdź.
Tymczasem czarna nadciągnęła chmura — i głucho zagrzmiało.

II.

Jerzy przebiegł długi kurytarz. Z cicha otworzył rzeźbione podwoje i wszedł do niedużego pokoju. Był pusty, lecz z przyległego dochodziły go tłumione, chóralne powtórzenia: „Módl się za nami!“
Młodzian ostrożnie z ciężkiego adamaszku odchylił zasłonę i wszedł do obszernej komnaty.
W krześle wielkiem, poręczowem, siedziała pani sędziwa, w sukniach żałobnych. Oblicze jej bledszem wydawało się jeszcze przy czarnym kornecie na bielutkich włosach i wdowiej zasłonie.