Strona:Zacharjasiewicz - Poseł-męczennik, Wilkońska - Sto lat dobiega.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
17
Poseł-męczennik.

źnie z rozumem i rozsądkiem do porządku przyprowadzić! Niech więc przy pogrzebie wielkiej sarmackiej sławy naszej zawodzą płaczkowie w niebogłosy, a my tymczasem zajmijmy się tem, co po niej jeszcze nam pozostało!
— Każdy prawdziwy patryota winien ci dank szanowny pośle lubelski, ozwał się Wilamowski poseł Zakroczymski, a to tem bardziej, że w tak gorącym czasie trzeba mieć niepospolitą odwagę powiedzieć: stało się! Nie mamy siły, aby rzeczy odmienić!
— Tak jest, odwagi trzeba, mówił poseł lubelski, a jak dawniej mówiono, że każdy szlachcic może zostać królem, tak i ja teraz powiadam, że między nami może nawet już jest bohater, który nie ulęknie się powiedzieć to narodowi!
Po tych słowach nastąpiło grobowe milczenie. — Jeden spojrzał na drugiego, iżeli nie jest tym bohaterem, bo sam żaden być nie chciał, czy nie mógł!
Jeden tylko z posłów stał ponuro z czołem zmarszczonem i patrzał przed siebie. Na jego twarzy, poradlonej wcześnie silnemi namiętnościami malowała się jakaś myśl wielka, myśl bohaterska!...
Gospodarz mówił dalej:
— Wiadomo wam mości panowie, że Prusacy wojskiem swojem okupowali znaczną część Rzeczypospolitej i dzisiaj przez swego pełnomocnika ządają, aby sejm z królem ratyfikował ten zabór gwałtem wprzódy dokonany!
Wielkie poruszenie dało się słyszeć między posłami zwanymi „obojętnymi.“