Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szkółkę i zapłacimy nauczyciela. Na egzaminie będziesz rozdawała dzieciom nagrody. Będziemy pamiętać o ubogich, bo w obec Boga wszyscy są nam równi. Wieśniaka nauczymy uprawiać ziemię, nauczymy go oszczędności i pracy, czego nie nauczył go polski dziedzic. Z sąsiadami, Polakami, będziemy żyć w zgodzie i przyjaźni, pamiętając im te zasługi, które oddali całej ludzkości, oswabadzając Wiedeń od panowania tureckiego. Nie będziemy z tego dumni, że jesteśmy wyżsi cywilizacją, bo oni temu niewinni... Nieprawdaż Matyldo, będziemy szczęśliwi!...
Matylda przytuliła się do piersi kochanka, którego słowa były już zrozumialsze i łagodniejsze. Nie dziw, miłość łagodzi wszelkie namiętności i podaje słowa proste, zrozumiałe. Rozmarzony Walter mówił dalej:
— Rano, gdy jeszcze srebrna świeci rosa, wyjdziemy na ganek przed naszym domkiem. I będziemy przysłuchiwać się budzącej naturze, będziemy słuchać jak jej wdzięczne akordy rosną i rosną... do szeptu liści, do szmeru traw przybywa piosnka skowronka... tam kruk się ozwie, tam kukułka, a liczną trzodę uderzy wielkie, okazałe «tutti»... Nieprawdaż Matyldo, będziemy szczęśliwi!...
— W Mogiłach! — wyszepnęły drżące usta dziewicy.

W tem służący zapowiedział przybyłych na obiad gości.



Matylda odpięła prowizoryczny fartuszek, spojrzała do zwierciadła, czy niegodziwy Walter nie zostawił na jej różowych ustach jakiego zapomnianego pocałunku, a przygładziwszy włosy, podała ramię narzeczonemu i bardzo rozsądnym krokiem weszła do salonu. Walter tylko w przelocie uporządkował swoją doktorską czuprynę, bo podróż do salonu wydała się zbyt krótka, aby cały swój ubiór przeglądnąć.
W salonie przyjmowała już gości stara ciotka, jak ją powszechnie w domu nazywano, a na której, prócz starych i nieco defektowych zębów, wcale jeszcze starości nie było widać. Była to okrąglutka, czerwona jejmość i jak Matylda słynną była z dołków swoich, ale nie z dołków na twarzy, lecz z wybornych dołków z powidłami, na które miała własny sekrecik i zawsze je własnoręcznie robiła.
Miał to być obiad okazały, na którym zgromadzonym znakomitościom miał stary Warner zaprezentować przyszłego męża Matyldy.
I w samej rzeczy zgromadzenie było okazałe. Szlachta nie dostawiła wprawdzie swego kontyngensu, ale też stary